Ten trzeci to oczywiście Jagiellonia, która w Poznaniu spisała się znakomicie. Lech prowadził po golu Dawida Kownackiego strzelonym ze spalonego, ale potem sparaliżowany presją zupełnie stanął, a goście z Białegostoku, widząc bezradność rywali, złapali wiatr w żagle. Dwie bramki strzelił Patryk Tuszyński, a efektowną wygraną przypieczętował fantastycznym uderzeniem z wolnego Maciej Gajos.
- Karty niby już były rozdane, ale okazało się, że jedna została pod stołem - uśmiechał się po meczu trener Jagiellonii Michał Probierz. Jego drużyna w środę gra na Łazienkowskiej i w takiej formie nie ma się czego bać.
LECH POZNAŃ - JAGIELLONIA BIAŁYSTOK 1:3
Tym bardziej że Legia znów zupełnie zawiodła. Rozpoczynała mecz we Wrocławiu, znając wynik z Poznania i wiedząc, że jak wygra, wróci na fotel lidera. Jednak tak samo jak Lech jeszcze raz okazała się kolosem na glinianych nogach. Przegrywała już w 6. minucie po serii błędów w defensywie i golu Flavio Paixao. Zdołała wyrównać dość szczęśliwie, bo przy bramce Tomasza Jodłowca faulował Orlando Sa (staranował Piotra Celebana). Potem znów musiała kończyć spotkanie w osłabieniu po czerwonej kartce Tomasza Brzyskiego. Udało jej się obronić remis, który jednak niewiele daje. Wciąż musi liczyć na kolejne potknięcia rywali z Poznania.