Jakub Arak, Lechia Gdańsk

i

Autor: Cyfra Sport Jakub Arak

Jakub Arak po meczu Lechia – Miedź: Po moim golu było słuchać huk pod stadionem

2018-08-10 22:07

Choć piłkarzem Lechii został 11 miesięcy temu, dopiero dziś w meczu z Miedzią Legnica (2:1) zadebiutował w barwach gdańskiego zespołu. Jakub Arak, który poprzednią rundę spędził na wypożyczeniu w pierwszoligowej Stali Mielec, przedstawił się nadmorskiej publiczności z najlepszej strony, zdobywając bramkę.

"Super Express": - Jakub Arak to dziś najszczęśliwszy facet na Pomorzu?
Jakub Arak:
- Jestem szczęśliwy, ale umiarkowanie. Nie ma jakiejś euforii, na pewno na tym nie poprzestanę. Jestem zadowolony z tego, ze zdobyłem gola, ale najważniejsze jest to, że wygraliśmy mecz. Miedź to bardzo groźna drużyna w ataku pozycyjnym i mają mega kreatywny środek pola, który potrafi zrobić różnicę. Dlatego te trzy punkty tak cieszą.

- Ostatnią bramkę w Ekstraklasie zdobyłeś... 468 dni temu, jeszcze grając w Ruchu Chorzów. Jak wielki kamień spadł ci z serca po golu w meczu z Miedzią?
- Tak duży, że myślę, że było słychać huk w okolicach stadionu (śmiech)! Potrzebowałem tego gola, by złapać pewność siebie. W tym tygodniu odbyliśmy z trenerem Piotrem Stokowcem rozmowę w cztery oczy. To inteligentny szkoleniowiec, wie jak dotrzeć do zawodnika. Poczułem, że mi zaufał, dzięki czemu grało mi się łatwiej.

- Na debiut w Gdańsku czekałeś aż 11 miesięcy. Dlaczego tak długo?
- Wiele spraw się na to złożyło. Problemy z rozwiązaniem kontraktu z poprzednim klubem, zmiana trenera, świetna forma Marco Paixao... faktycznie, początki w Gdańsku nie były łatwe. Nie poddałem się jednak. Teraz muszę twardo stąpać po ziemi i nie mogę poprzestać na tym jednym golu.

- Nie wkurzałeś się mimo faktu, że nie zagrałeś w pierwszych tzrech meczach sezonu?
- W takich momentach zawsze w człowieku siedzi sportowa złość, ale najłatwiej strzelić focha i obrazić się na cały świat. Ja jednak taki nie jestem. Zacisnąłem zęby i wiem, że było warto.

- Przybył ci nowy konkurent w osobie Artura Sobiecha.
- Na tym polega piłka nożna. W pierwszych trzech meczach brakowało nam zawodników bardziej dynamicznych, którzy szarpnęliby w końcówce. Ten transfer był potrzebny, bo stwarza trenerowi wiele możliwości w ofensywie. Sezon jest bardzo długi, każdy zawodnik, który może dać nam jakość jest na wagę złota.

- Gdańska kolonia piłkarzy z przeszłością w Ruchu Chorzów się rozrasta.
- Tych chorzowskich wątków w Lechii jest więcej, bo przecież jeszcze w ubiegłym sezonie grał tu Grzegorz Kuświk, a teraz doszedł jeszcze Artur Sobiech. Chorzowska szkoła nas zahartowała i wierzę, że tutaj będziemy dawać jakość.

Najnowsze