Trenerowi Pavlowi Hapalowi udała się z Zagłębiem ta sztuka, że gromadę ospale człapiących po boisku facetów zamienił w stado walczących gladiatorów. "Miedziowi" od początku wręcz rzucili się na Polonię. Robili to chaotycznie, ale z ogromnym zaangażowaniem.
Z początku wydawało się, że jest to perfidna taktyka przyjezdnych, że "Czarne Koszule" zamierzają wciągnąć gospodarzy na własne pole, by ich groźnie skontrować. Ale z upływem czasu stało się jasne, że to nie żadna taktyka tylko słabość. W drużynie warszawskiej brakowało Trałki (kartki), ale odnosiło się wrażenie, że trener Jacek Zieliński zapomniał zabrać całą drugą linię.
Po bezładnej pierwszej połowie w drugiej napór Zagłębia zaczął rosnąć, "Miedziowi" zaczęli coraz częściej trafiać w światło bramki Gliwy.
Ok. 70. minuty trener Hapal zdecydował się na dwie zmiany, które okazały się wyjątkowo szczęśliwe. W 81. min wprowadzony za Małkowskiego Wilczek zacentrował, a wprowadzony za Sernasa Traore celnie główkował i padł gol.
W Lubinie udało się przełamać kryzys, w piątek Zagłębie zdobyło tyle punktów, ile zgromadziło w... pięciu ostatnich kolejkach Ekstraklasy. Polonię w 100-lecie nie bardzo wypada krytykować, więc... nie powiemy, co sądzimy o jej grze.