Filmik nie jest wyraźny. Hamalainen miał jednak pecha. Znalazł się razem z Paulusem Arajuurim na pierwszym planie, widać więc dokładnie, że ówczesny piłkarz "Kolejorza" nie ma oporów, by dość ostro wyrażać się o swoim rywalu. Piosenka o poległej Warszawie już dawno zaczęła wzbudzać w naszym kraju kontrowersje.
Na forach kibicowskich zawrzało. Z obu stron. Poznaniacy Fina znienawidzili. Nic dziwnego. Lech do samego końca zachowywał się fair wobec piłkarza. Nie naciskał na przedłużenie umowy, pozwolił zawodnikowi podpisać ostatni w karierze kontrakt na najlepszych możliwych warunkach. Sztab szkoleniowy nie odstawił więc Hamalainena od składu, a ten od nowego roku miał razem z rodziną wygrzewać kości w łagodniejszym klimacie. Na przykład w Grecji.
Kasper Hamalainen w Legii Warszawa! Fin już w weekend ma podpisać kontrakt i zgarnąc fortunę!
Tymczasem nieoczekiwanie Fin wylądował, tyle że na Okęciu. I już w ten weekend ma związać się umową z Legią.
Legią, której kibice też nabrali wątpliwości. Podobnie jak kiedyś w przypadku Pawła Kaczorowskiego, który również zamienił Lecha na Legię, ale wcześniej zdążył tyle razy obrazić warszawski zespół - między innymi podczas słynnej "fety" na Łazienkowskiej, po finale Pucharu Polski - że fani stołecznej drużyny ochrzcili go mianem "chórzysty", a jego kariera w klubie z "elką" w herbie jak się rozpoczęła, tak się właściwie natychmiast skończyła.
Co wymyśli Kasper Hamalainen?
Czekamy na reakcję piłkarza. Podejrzewamy tradycyjną. "Nie umiem polskiego, śpiewałem to, co wszyscy".
Szkoda tylko, że później zawodnicy oczekują od dziennikarzy i kibiców, że ci będą ich traktować poważnie. A jak tu poważnie traktować ludzi, którzy śpiewają sobie co im tylko ślina na język przyniesie, bo przecież tak czy tak nie rozumieją znaczenia?
Aż polecamy im wypad na Bliski Wschód. Petrodolary, kontrakt życia, te sprawy. Jedyna wada - tam niefortunna piosenka nie kończy się aferą na forach internetowych, tylko interwencją ambasadora.