O kontuzji
- Do niedawna wszystko było w porządku. Wróciłem do treningów z drużyną, zaczynałem czuć piłkę, ale wrócił ból w nodze, tej kontuzjowanej. Na szczęście nie ma to związku z zerwanymi więzadłami. Zrobiliśmy rezonans, z więzadłami wszystko jest okej. Te bóle w nodze nie pozwalają mi jednak trenować na sto procent. Mam indywidualne zajęcia i rehabilitację. W klubie spędzam po 7-8 godzin.
O powrocie na boisko
- Chciałbym wrócić jeszcze w tym sezonie, bo czasem to aż mi wstyd przed kibicami Lecha. Spotykają mnie na ulicy, pytają, kiedy wrócę, a ja nie mogę im powiedzieć nic konkretnego, bo sam nie wiem. Czy chciałbym zagrać z Legią? Oczywiście, mecze z Legią są wyjątkowe. A ja nie mam do nich szczęścia. To właśnie przed meczem z Legią doznałem ciężkiej kontuzji, a żółta kartka wyeliminowała mnie z gry w finale Pucharu Polski przeciw nim. Tak, bardzo chciałbym zagrać przeciw tej drużynie.
O konflikcie na linii Henriquez - Hajto
- Trener Hajto powinien zajmować się swoim, bardzo dobrym zresztą, zespołem, a nie wdawać w takie utarczki. Jeśli Hajto oskarża Luisa o to, że ten go obraził, to niech to udowodni. Tylko że chyba nie ma żadnego nagrania wskazującego na winę Luisa. A jest mnóstwo dowodów na brzydkie zachowanie Hajty.
O brudnej grze Panamczyka
- Nie zgadzam się z opiniami, że Henriquez gra po chamsku. Szkoda, że większość tych, co tak mówi, nie ma wstępu na nasze treningi. A on zachowuje się na nich dokładnie tak jak w meczu. Każdą piłkę atakuje, jakby miała być ostatnia w jego życiu. To urodzony wojownik. A że sam zwija się z bólu po ataku przeciwnika? Bawią mnie komentarze Hajty i jemu podobnych. Gdy Luis czy ja narzekamy po faulu rywala, to jest to teatrzyk i płaczliwość. Ale gdy to samo robią inni piłkarze, to komentatorzy chwalą ich, że wiedzą, jak zyskać czas dla swojej drużyny, że to mądre zachowanie. Szkoda gadać. Luis to wspaniały człowiek i mój przyjaciel. Oddałbym za niego życie.
O walce z Legią
- Wszyscy mówią, że o tytule zadecyduje bezpośredni mecz, ale ja się z tym nie zgadzam. W polskiej lidze jest tak, że pierwszy może przegrać z ostatnim, tu niczego nie można być pewnym. Przed 18 maja i po nim są jeszcze inne mecze i uważam, że o tytule zadecyduje ostatnia kolejka.
O śmierci Ivana Turiny
Turina to był gość! Nogi się pode mną ugięły, gdy usłyszałem o jego śmierci. Był moim przyjacielem. Zawsze gdy się ze mną witał, najpierw obejmował swoimi ogromnymi dłońmi moją głowę i mówił do mnie "synku". To dzięki niemu zdobyliśmy Puchar Polski, bo wybronił nam karne w półfinale z Polonią Warszawa. Została żona w ciąży i niespełna dwuletnie bliźniaki. Została też potworna rozpacz