"Super Express": - Jagiellonia to dobry rywal na otwarcie sezonu Ekstraklasy?
Guilherme: - Przeciwko nim zawsze trudno się gra. Mają dobrego trenera, który potrafi ich odpowiednio nastawić do walki.
- Skoro o trenerach mowa. Czym się różni Legia Besnika Hasiego, od tej prowadzonej przez Stanisława Czerczesowa?
- Trener Czerczesow wymagał od nas pressingu, mieliśmy atakować rywali już na ich połowie. Besnik Hasi wymaga, żebyśmy więcej grali piłką. Ale nie powiem, który z nich jest lepszy. Każdy ma swój styl pracy. Najważniejsze, żeby Legia wygrywała.
- Po porażce z Lechem w Superpucharze i remisie ze Zrinjskim w szatni Legii zrobiło się nerwowo?
- To oczywiste, że po Lechu jesteśmy zdenerwowani. Ale nie ma co rozdrapywać ran. W sobotę z Jagiellonią i we wtorek w rewanżu ze Zrinjskim mamy okazję do rehabilitacji. Nasza drużyna cały czas się rozwija. Z powodu kontuzji i urlopów po Euro byliśmy pozbawieni kilku znaczących zawodników. Przyszedł nowy trener, dopiero wzajemnie się poznajemy, jeszcze nie wiemy, co ma w głowie, co chciałby osiągnąć.
- Wyjechałeś z Brazylii, mając zaledwie 16 lat. Twój charakter kształtował się w Portugalii i w Polsce. Co zabierzesz ze sobą z naszego kraju kiedy wrócisz do ojczyzny?
- Z Europy chciałbym do nas przenieść poziom szkolnictwa, służbę zdrowia, a z Polski zabiorę cząstkę waszego charakteru. Polacy wiele przeżyli podczas II wojny światowej, ale zawsze potrafili się podnieść i z podniesionym czołem walczyć dalej.
- To już po części jesteś Polakiem, bo na boisku imponujesz ambicją, nie pękasz przed rywalami większymi od siebie o głowę.
- Trener Leonardo Jardim powiedział kiedyś, że dinozaury wyginęły, bo nie potrafiły się przystosować. Jeśli piłkarz nie potrafi się dopasować do nowej ligi, to też na boisku może zginąć. Dlatego walczę.
- Interesujesz się historią, lubisz spędzać czas w Muzeum Powstania Warszawskiego. To niecodzienne hobby jak na piłkarza.
- Poza piłką są inne wartości, które wyznaję. Chcę poszerzać swoją wiedzę o kraju, w którym żyję.