"Super Express": - Legia - Lech to najważniejszy mecz w twojej karierze?
Bartosz Bereszyński: - Tak, a poza tym najważniejszy mecz w Polsce od bardzo dawna. Spotykają się kluby, które zawsze mocno rywalizowały, a teraz dodatkowo stawką jest mistrzostwo Polski. Jest o co grać. Dla mnie będzie to pewna nowość, bo nigdy przeciwko Lechowi nie grałem.
- Czujesz mobilizację, by udowodnić szefom Lecha, że zbyt pochopnie oddali cię do Legii?
- Udowadniać chcę tylko sobie to, że mogę grać w piłkę na wysokim poziomie. W Poznaniu również grałem na 100 procent, ale nie zawsze wychodziło to tak, jak bym chciał. Z kolei w Legii rozwinąłem się. Trener mi zaufał, dzięki czemu jestem pewniejszy siebie. Potrzebowałem tego, by ktoś na mnie postawił.
- Twój tata, Przemysław, przez wiele lat grał w Lechu. Komu będzie w sobotę kibicował?
- Na pewno mnie (śmiech). Przez wszystkie lata tata i cała rodzina dopingowali zawodników w niebieskich koszulkach, teraz będą liczyli na zwycięstwo tych w białych. Ale to normalne, chcą przede wszystkim mojego dobra, by moja drużyna była górą.
- Nie boisz się, że przy każdym kontakcie z piłką będziesz wygwizdywany przez kibiców Lecha?
- Jestem na to przygotowany. Zamieszanie i nieprzyjemności, które spotkały mnie krótko po przenosinach z Lecha do Legii, bardzo mnie wzmocniły. Poza tym jestem pewien, że kibice Legii zorganizują fantastyczną oprawę meczu. I będą tak głośno kibicować, że gwizdów pod moim adresem nie będzie słychać.
- Dla piłkarzy i trenerów Legii będziesz skarbnicą wiedzy...
- Bez przesady, na tym poziomie trenerzy wiedzą wszystko o rywalu. Ale oczywiście o niektórych zawodnikach Lecha wiem trochę więcej, służę więc pomocą kolegom, jeśli będą potrzebować rad.
- W Legii nie strzeliłeś jeszcze bramki. Gol z Lechem to marzenie?
- Od kiedy gram w obronie, mam trochę inne zadania, skupiam się bardziej na tym, by nie stracić gola i staram się pomagać kolegom z ataku. Ale oczywiście, jeśli strzeliłbym gola Lechowi, byłoby super!
- Kto będzie mistrzem Polski?
- Na pewno ja (śmiech). Oczywiście żartuję, bo będę czuł się mistrzem tylko wówczas, gdy tytuł zdobędzie Legia. I zrobię wszystko, żeby mistrzostwo trafiło do stolicy.