"Super Express": - Można już otwarcie powiedzieć, że Ruch walczy o dublet?
Paweł Abbott: - Głupio byłoby tak nie powiedzieć, skoro w lidze jesteśmy na drugim miejscu, a po pierwszym półfinale PP mamy solidną zaliczkę nad Wisłą. Wprawdzie wolałbym 2:0 niż 3:1, ale i tak jest czego bronić w Krakowie.
- Bramkę strzeliłeś z karnego. Byłeś wyznaczony?
- Jestem w grupie wyznaczonych, ale w tym przypadku zadecydowało to, że... byłem najbliżej piłki. Wziąłem ją i nie zamierzałem oddać. Na szczęście w Ruchu nie jest tak, że przy karnym się przepychamy, kto ma strzelać, więc nie musiałem jej bronić (śmiech).
- Mówi się, że Ruch gra najfajniejszą piłkę w lidze. To prawda?
- To zasłużone opinie. Mamy świetny balans między obroną a atakiem i supertrenera, który niemal zawsze trafia z taktyką. No i świetną atmosferę. Nie obrażają się nawet rezerwowi, tacy jak Abbott (śmiech). Ruch idzie w bardzo dobrym kierunku.
- Podobno to właśnie ty jesteś jednym z tych, którzy tworzą tę świetną atmosferę...
- Poczucia humoru mi nie brakuje. Gdy pisali, że jestem drewniany, to się nie obrażałem, a strzelałem bramki. Przez tego "drewnianego" ktoś w klubie nazwał mnie "Pinokio" i też mi to nie przeszkadzało. Najważniejsze to podchodzić do tego na luzie.
- Wziąłbyś Piecha i Jankowskiego na EURO?
- Wziąłbym, bo kto ma w tej kadrze grać poza Lewandowskim i Abbottem? Żartuję oczywiście. Ale Arkowi i Maćkowi powołania się należą.
- Z Legią zagracie w Wielką Sobotę o 13.30. To pora bardziej na święcenie jajek niż granie w piłkę.
- Podobno obie drużyny w przerwie mają iść święcić (śmiech). A tak na poważnie... To będzie supermecz, już nie możemy się doczekać.
- Wiele lat grałeś w Anglii. Jak się zaaklimatyzowałeś na Śląsku?
- Bardzo dobrze. A z Wojtkiem Grzybem mamy nawet układ: on uczy mnie śląskiego, a ja go - angielskiego. Uwielbiam słowo "wciepnij", czyli "wrzuć". I choć mój kontrakt kończy się latem, to chcę tu zostać.