"Super Express": - W tym sezonie strzela pan jak wyborowy snajper. Nowy kontrakt z Wisłą jest już w kieszeni?
Łukasz Garguła: - Kolejki działaczy pod swoimi drzwiami nie zauważyłem, ale rzeczywiście to mój najlepszy sezon. A co do nowej umowy, to jesteśmy już z prezesem po słowie. Ma być taka sama jak u Arka Głowackiego. Na rok z opcją przedłużenia o kolejne 12 miesięcy. Ale autografów jeszcze nie złożyliśmy. I ostatnio sam sobie w parafowaniu kontraktu nie pomagam, bo nie wygrywamy.
Przeczytaj: Łukasz Fabiański zagra z Wigan
- Przegrana w kiepskim stylu (1:2) z najgorszym w lidze Widzewem, Wiśle zwyczajnie nie przystoi
- W pierwszej połowie pozwoliliśmy rywalom się zdominować. Szybko straciliśmy gola, gdzieś znikła nasza pewność siebie. W drugiej połowie graliśmy już lepiej i może wszystko potoczyłoby się inaczej, gdybym wyrównał. Mam do siebie pretensje, że popełniłem fatalny błąd.
- W szatni było ostro?
- Było głośno. Trener podniósł głos i powiedział, co myśli o takiej grze Musimy wziąć się w garść i wygrać w sobotę z Podbeskidziem.
- Jesienią z Michałem Chrapkiem napędzaliście akcje Wisły. Odkąd doszedł Stilić, wygląda to już gorzej. Nie potraficie dogadać się z Bośniakiem?
- To nie tak. Przy dosyć wąskiej kadrze często z powodu kartek czy kontuzji gramy w innym składzie. Nie ma się kiedy zgrać. Mnie z Semirem współpracuje się bardzo dobrze.
- Wierzycie, że uda się wam dogonić Legię i włączyć w grę o mistrzostwo Polski?
- Mają nad nami 15 punktów przewagi. Musimy być jak najwyżej w tabeli na rozpoczęcie grupy mistrzowskiej. Po to, by cztery z siedmiu ostatnich meczów zagrać u siebie. Będzie ciężko.