Super Express: - Gromiąc Legię powetowaliście sobie wszystkie upokorzenia, jakich doznaliście od warszawian w poprzednim sezonie?
Łukasz Trałka: -Musimy zapomnieć o tym co się stało w poprzednich rozgrywkach. Już nie da się tego zmienić. Przeżyliśmy co swoje. To zwycięstwo nie było żadną zemstą na Legii. Chcieliśmy dobrze wejść w nowy sezon i najważniejsze, że to się udało. Nie często strzela się cztery gole przy Łazienkowskiej, pokazaliśmy i kibicom i sobie, że ciężka praca w czasie letnich przygotowań przyniosła efekty.
- Przy każdej bramce dla Lecha udział mieli nowi zawodnicy – po golu zdobyli Maciej Makuszewski i Lasse Nielsen, a dwa wracający z wypożyczenia do Arki Dariusz Formella. Asystował Radosław Majewski. Jak jako kapitan oceniasz nabytki klubu?
- Sprawdzili się (śmiech). Przecież po to do nas przyszli żeby strzelać. A tak na poważnie, to fajnie, że chłopaki dobrze się wprowadzili do drużyny, ale wygrana w Superpucharze to zasługa wszystkich, a nie trzech, czy czterech.
- Gdyby porównać pozbawioną uczestników Euro Legię, z warszawską drużyną z poprzedniego sezonu, to…
- Ta była zdecydowanie słabsza. Ale to normalne, bo u rywali zabrakło przecież pięciu czołowych zawodników. Jak wrócą do gry po urlopach, to będzie zupełnie inny zespół. Jednak, tak słabej Legii jak dziś, nie pamiętam.
- Przed poprzednim sezonem też pokonaliście Legię w Superpucharze, a potem w lidze była katastrofa. Nie boisz się, że teraz może dojść do powtórki?
- Nie wierzę w żadne zabobony, przesądy. Tych dwóch spotkań nie ma co ze sobą porównywać. Choćby dlatego, że teraz wygraliśmy wyżej. Mamy nowe cele i nie ma co wracać do przeszłości.
- Dodały wam pewności siebie słowa trenera Jana Urbana, który przed meczem z Legią powiedział, że w nadchodzącym sezonie Lech będzie walczył o mistrzostwo Polski?
- Podpisując kontrakt w Poznaniu każdy wie, że co sezon trzeba walczyć o mistrzostwo. Takie są wymagania. Nie inaczej będzie w tych rozgrywkach. Cała sztuka polega nam tym, żeby umieć te oczekiwania udźwignąć i wygrać ligę.