- Jestem tym wszystkim załamana. Cały czas zachodzę w głowę, jak mogło dojść do takiej sytuacji, że syn minął pana Moskala, nie podając mu ręki. Nie tak go wychowałam. Patryk żałuje, że tak się stało. Tym bardziej że zawsze bardzo chwalił tego trenera. Zawinił, ale go nie zostawię. Zawsze będę go bronić. Bo to dobry chłopak. Wystarczy, że zaboli mnie głowa, a on od razu robi się blady - mówi mama piłkarza.
"Super Express": - To nie pierwszy wybryk Patryka. Kłopoty wychowawcze były z nim od dłuższego czasu.
Bogusława Małecka: - Nie przeczę, jest impulsywny, popełnia błędy, czasem szybciej coś powie, niż pomyśli. Ale skoro wszyscy o tym wiedzieli już od dawna, to dlaczego po pierwszym wybuchu nikt z władz klubu nie nakazał mu spotkań z psychologiem?! To żaden wstyd. Nie tacy piłkarze jak on korzystali z porad specjalistów.
- Nigdy nie jest tak, że winna jest tylko jedna strona. Gdy był na topie, wszyscy klepali go po plecach, a tak naprawdę pozostawał sam. Widać to było, kiedy leczył kontuzję. Nikt go nawet nie odwiedził w szpitalu. Może przez to czuł się trochę niedoceniany, odrzucony? Nie usprawiedliwiam go. Szukam tylko przyczyn takiego zachowania. Nie wiem, może gdzieś ja popełniłam błąd?! To mój jedyny syn, wszystko mu podporządkowałam, nie miałam własnego życia. Wierzę, że pokona te problemy i wyjdzie na prostą.
- Bardziej niż niepodaniem ręki trenerowi Patryk zaszkodził sobie słowami, że nie chce już grać dla Wisły...
- On ma tylko mnie i Wisłę! Niech pan przyjedzie do Suwałk i zobaczy nasz dom: jest pomalowany w barwy klubu! Nie wierzę, że mógł coś takiego powiedzieć! Dla niego Wisła jest wszystkim. Może przesadzę, ale prędzej wyrzekłby się mnie niż gry dla "Białej Gwiazdy"! Ktoś upublicznił te kłamstwa, by go dobić, zniszczyć w oczach kibiców i kolegów z drużyny.
- Teraz jednak nie pozostaje mu już chyba nic innego, jak zmienić klub. Mówi się o ofertach z Rosji.
- Jeśli zdecyduje się na wyjazd do Rosji, pojadę z nim. Pomogę mu się urządzić, zadomowić w nowym miejscu. Ostatnio przyjechał do Patryka jeden z jego przyjaciół jeszcze z liceum i powiedział, że są chwile, że pan Bóg zamyka przed człowiekiem drzwi, ale otwiera okna, i ja w to wierzę! Modlę się, by obecna sytuacja wyszła mu na dobre.