O takim splocie okoliczności w niewielkim odstępnie czasowym trudno było pomyśleć nawet w sferze całkowitej fantazji. Na dwie kolejki przed końcem sezonu o tytuł najlepszej drużyny w kraju rywalizowały ekipy Wisły i Lecha. Krakowianie mieli przewagę i pokonując Cracovię byliby już o drobny kroczek od przypieczętowania triumfu w ostatniej kolejce. W ostatniej akcji derbów z Cracovią, własnego bramkarza pokonał jednak Mariusz Jop, a w tym samym czasie "Kolejorz" zwyciężył rzutem na taśmę z Ruchem Chorzów. Ostatecznie mistrzostwo pojechało do Poznania.
Mistrz Polski nie zagra w Lidze Mistrzów?! UEFA chce pozbawić marzeń
Sytuacja stała się tak charakterystyczna, że w jednym ze swoich kawałków znany raper Quebonafide użył nawet sformułowania: "Czego chce ode mnie Żulczyk, czemu nastrój samobójczy mam jak Mariusz Jop". - To nie jest w porządku, że Quebo użył mojej historii w takim kontekście. Moja działalność publiczna ogranicza się tylko do sportu i nie podoba mi się to, że ktoś, kto mnie nie zna bez żadnych podstaw przypisuje mi trudności, których nigdy nie miałem. W tym kawałku łączy się moje nazwisko bezpośrednio z samobójstwem - odniósł się były piłkarz w rozmowie z "TVP Sport".
I dodał: - Było to niesmaczne. Igranie z takim tematem jak samobójstwo nie jest dobrym pomysłem.
Choć cała historia wydarzyła się dekadę temu, to w dalszym ciągu wzbudza gigantyczne emocje. Nic jednak dziwnego - tak nieprawdopodobne zdarzenia w bardzo krótkich odstępach czasowych spowodowały, że wspomniene tamtego dnia na stałe zapisało się w dziejach Ekstraklasy.
Jakub Błaszczykowski POD WRAŻENIEM programu telewizyjnego. "Poznałem Gigantów"