Doświadczony golkiper sezon zaczął na ławce Niebieskich. Po dwóch kolejkach wygrał jednak rywalizację wewnątrzklubową. W meczu z Wartą kapitulował dwukrotnie, z Jagiellonią – raz, wyjątkowo pechowo. Mecz z gliwiczanami zaczął się dlań niczym dzieło mistrza filmowego suspensu, Alfreda Hitchcocka – od… trzęsienia ziemi.
Michał Buchalik bohaterem derbów
- Spodziewałem się dośrodkowania, gotów byłem do wyjścia, ale w pewnym momencie uświadomiłem sobie, że… będzie z tego smród – uśmiechał się Buchalik, wspominając sytuację z ósmej minuty. Ni to strzał, ni centra Arkadiusza Pyrki zakończyła się trafieniem piłki w słupek i.. oddechem ulgi golkipera. Od tej pory jednak Buchalik konsekwentnie pracował na miano bohatera. Nie dał się zaskoczyć ani powtórnej próbie Pyrki, ani dwóm strzałom Grzegorza Tomasiewicza (choć w tym drugim przypadku „w sukurs” przyszedł mu ponownie słupek). Prawdziwym heroiczny bój z gliwiczanami wciąż jednak był przed nim.
- Najtrudniejszy moment? Ostanie chwile – relacjonował stan własnych emocji golkiper Ruchu. W ósmej z… sześciu doliczonych przez Szymona Marciniaka minut najpierw w ekwilibrystyczny sposób obronił wspomniany strzał głową Dziczka, a kilka sekund później – mierzony strzał Marcela Bykowskiego. To właśnie wtedy Dziczek – od początku sezonu prezentujący reprezentacyjną formę – złapał się wymownie za głowę, wcześniej z rezygnacją machnąwszy rękami. Tego dnia Buchalik był dla Piasta zaporą nie do sforsowania!
Ruch nie rezygnuje z poszukiwań bramkarza. Trener wyjaśnił to precyzyjnie
W kontekście jego świetnego występu ciekawie brzmią informacje o możliwości wypożyczenia przez Ruch z Legii Cezarego Miszty. - Nie możemy, ze względu na ryzyko zdarzeń losowych albo choćby… zwykłej grypy - zostać jedynie z dwoma bramkarzami gotowymi do gry na poziomie ekstraklasowym – wyjaśnia owe zabiegi trener Jarosław Skrobacz. - Miszta bronił już w ekstraklasie, ma renomę w środowisku. Ale nawet jeśli do transakcji dojdzie, nie dostanie niczego na talerzu. Michał Buchalik – co zobaczyliśmy w sobotę - nie popełnia błędów. Życzyłbym sobie, by – niezależnie od niezbędnej między bramkarzami rywalizacji - bronił do końca sezonu. Bo to będzie oznaczać, że jesteśmy z niego zadowoleni.