- ... Nie można wykluczyć, że kontrowersyjne decyzje sędziów podczas meczów Ekstraklasy to match fixing związany z zakładami bukmacherskimi. Konieczna jest analiza tej sytuacji przez władze sportowe i organy ścigania właśnie pod tym kątem - napisał Giersz.
Niby minister niczego nie przesądza, ale jego słowa mogłyby świadczyć o tym, że możemy mieć do czynienia nie z sędziowskimi nieudacznikami, ale oszustami wplątanymi w ustawiania spotkań.
Jeden z arbitrów, który zawalił ostatnio mecz, czyli Adam Lyczmański (Wisła - Jagiellonia), mówi wprost: - Mój błąd wynikał z tego, że byłem źle ustawiony. To była ludzka pomyłka, bez żadnych podtekstów - zapewnia nas Lyczmański, unikając jednak odniesienia się do słów Giersza.
- Oficjalnie powiem tak: nie wypada mi komentować słów ministra - powiedział sędzia, który jest zawieszony w polskiej lidze, ale którego złapaliśmy w drodze na... mecz Ligi Europejskiej UEFA, gdzie będzie jednym z arbitrów spotkania Rennes - Celtic.
Również Wojciech Krztoń, nieszczęsny sędzia meczu Polonia - Górnik Zabrze, woli nie wychodzić przed szereg. - Nie komentuję słów ministra Giersza, bo ich nie słyszałem. Nie wypowiadam się też na temat kary, jaką wymierzył mi PZPN - tyle miał do powiedzenia.
Wygląda na to, że słowa ministra Giersza nie są poparte wiedzą czy uzasadnionym podejrzeniem.
- To wypowiedź polityczna, niepotrzebne prężenie muskułów. Do tej pory znałem Giersza jako rzetelnego, kompetentnego ministra sportu. Dziwię się takim słowom - mówi były prezes piłkarskiej centrali Michał Listkiewicz.
PZPN wydał oświadczenie, przypominając, że należy do systemu UEFA, który wykrywa oszustwa związane z ustawianiem meczów. Wstępna opinia jest taka, że żadnych nieprawidłowości przy okazji obstawiania meczów Ekstraklasy, o których było tak głośno, nie stwierdzono.