"Super Express": - Jesteś najlepszym bramkarzem w Ekstraklasie. Do tego z reprezentacją Słowacji wywalczyłeś awans na mistrzostwa świata w RPA. To najlepszy rok w twojej karierze?
Jan Mucha: - Tak, zdecydowanie. Awans na mundial jest sporym osiągnięciem, a i w Legii szło mi całkiem przyzwoicie.
- Mówi się, że jesteś już za dobry na polską ligę. Możesz się tu jeszcze rozwijać, czy najwyższy czas na kolejny krok i wyjazd na Zachód?
- Zawsze można się rozwijać, szczególnie jeśli pracuje się z takim facetem jak Krzysztof Dowhań (trener bramkarzy w Legii - red.). Bez niego nie byłbym tu gdzie jestem. On wychowa jeszcze niejednego świetnego bramkarza. W Legii czuję się pewnie, gram regularnie, a to będzie bardzo ważne przed zbliżającymi się mistrzostwami.
- Obecny kontrakt kończy ci się w czerwcu, ale władze Legii otwarcie mówią, że przedstawiły ci bardzo atrakcyjną ofertę. Zachodnie kluby dają dużo więcej?
- Mam jeszcze siedmiomiesięczną umowę, więc o innych propozycjach mówić nie mogę. Miałem miłe spotkanie z właścicielem klubu Mariuszem Walterem. Zjedliśmy świetny obiadek i dostałem konkretną propozycję nowego kontraktu. Powiem tak: jest się nad czym zastanawiać. Pan Walter to świetny człowiek, zna się na tym co robi i umie docenić dobrą robotę.
- Tyle że trener kadry Słowacji, Vladimir Weiss, naciska na ciebie, żebyś jednak odszedł z Warszawy i te pół roku przed mundialem spędził w lepszym klubie.
- Trochę naciska, bo oczywiście chciałby, żeby każdy z jego piłkarzy grał w dobrym klubie. Ja jednak powtarzam, że Legia nie jest wcale słaba. Jeśli będą omijały mnie kontuzje, to będę tu grał regularnie i to też jest bardzo ważne.
- Jednak to Premier League jest twoją wymarzoną ligą...
- Po prostu uwielbiam ligę angielską, a gdyby jeszcze udało się w niej kiedyś zagrać, to byłoby coś niesamowitego. Kibicuję Chelsea Londyn, ale tam jest Petr Cech, więc miałbym ciężkiego rywala do walki o miejsce w składzie (śmiech).
- Lubisz podróże. Byleś już w RPA?
- Jeszcze nie, po raz pierwszy będę miał okazję pojechać do Afryki. Oczywiście jeśli trener zabierze mnie na mundial.
- Słowacja może być czarnym koniem MŚ?
- Nie trafiliśmy do grupy śmierci, więc postaramy się powalczyć. Nie ma żadnych wielkich oczekiwań w stosunku do nas, więc jedziemy tam na całkowitym luzie. Ja nikogo się nie boję, nawet włoskich napastników.