Młody zawodnik na pamięć zna terminarz Lecha w rundzie wiosennej.
- Na początek musimy wygrać z Bełchatowem, a potem z Ruchem, który wyprzedza nas zaledwie o punkt. Z kolei Śląsk już na samym początku zagra z Ruchem i Legią. Wystarczy, że się potknie i już złapiemy z nim kontakt. Jedno jest pewne: będzie dobrze, jeśli zwycięsko wystartujemy - mówi "Super Expressowi" Możdżeń, który zapowiada ostrą walkę o miejsce w pierwszym składzie. - Mam takich rywali o miejsce w jedenastce, że można by zwątpić (śmiech). Ale się nie poddaję. By nie wypaść z obiegu, cały czas muszę podnosić swoje umiejętności - podkreśla.
Ostatnio Możdżeń znacznie awansował w klubowej hierarchii. Już nie musi na treningi dojeżdżać taksówkami czy prosić kolegów o podwiezienie. Zrobił prawo jazdy i kupił własne auto.
- Niestety, dwa pierwsze egzaminy oblałem. Może dlatego, że egzaminatorzy nie wiedzieli, że jestem piłkarzem Lecha (śmiech). Trzeci już mnie rozpoznał i od razu zdałem. Choć jestem pewien, że gdybym popełnił jakiś błąd, znów trzeba byłoby powtarzać jazdy - twierdzi Możdżeń, który jeździ teraz volkswagenem, ale jego marzenia sięgają znacznie dalej...
- Kiedyś chciałbym mieć BMW R5 albo najlepiej ferrari. Przyznaję, że lubię czuć tę szybkość, mocniej dodać gazu. Niestety, już raz mi się za to oberwało, bo dostałem mandat. Pewnego pięknego dnia do domu przyszła "pocztówka" z policji, a w środku upomnienie i osiem punktów karnych. Muszę zacząć się pilnować... - zawstydza się.
O motoryzacji Możdżeń może mówić godzinami. Nawiązuje do niej nawet wówczas, gdy pytamy go o szanse Lecha na zdobycie mistrzostwa Polski.
- W rundzie wiosennej musimy ruszyć tak szybko jak... ferrari. Nie ma na co czekać! Jest tylko 13 kolejek, to zleci bardzo szybko. Jeśli przyśniemy, to ani się obejrzymy, a już będzie po szansach na mistrza. Nie możemy na to pozwolić - kończy pomocnik Lecha.