„Super Express”: - Trzy kolejki wiosny za nami. Pańskie wrażenia z walki o mistrzostwo?
Jakub Wawrzyniak: - Pyta pan, kto będzie mistrzem? Nie wytypuję. Powiedziałbym, że Lech, ale…
- Ale?
- Już w pierwszej rundzie widzieliśmy dwie twarze Lecha: przed własną publicznością był to zespół bardzo kreatywny, usposobiony ofensywnie, stwarzający doskonałe sytuacje. Ale na wyjazdach miewałem wrażenie, że w koszulkach Lecha na boisko wychodzą nie profesjonalni piłkarze, a kibice na przykład. I w tym kontekście ci kibice właśnie mogą mieć obawy o swoich ulubieńców.
Goncalo Feio o planie na Puszczę i pięcie achillesowej. Ważne słowa trenera Legii, tego nie będzie akceptował!
- A inni kandydaci do tytułu?
- Raków ma świetną organizacja gry po stracie piłki, natomiast jego ofensywnym piłkarzom brak kreatywności. Tych graczy, którzy „robią różnicę”, ma mniej niż rywale. Jagiellonia niby gra fantastycznie, a jednak potrafiła się potknąć w Mielcu… Krótko mówiąc: będzie interesująco do końca. Choć ja wolałbym mieć mistrza Polski, który w sposób zdecydowany wziąłby sprawy w swoje ręce i rozstrzygnął sprawę na kilka kolejek przed końcem.
- Powiedział pan o dwóch twarzach Lecha, ale i Legia ma swoje dwie twarze: tę pucharową, w Europie, i tę ligową: momentami pełną niemocy. Która jest prawdziwa?
- Jeżeli chodzi o występy polskich drużyn w Europie, to Liga Konferencji jest najlepszą rzeczą, jaka mogła się zdarzyć ekstraklasie. Tam możemy zdobywać punkty rankingowe, aby wspólnie zbudować pozycję pozwalającą nam mieć za jakiś czas dwie drużyny w eliminacjach Ligi Mistrzów. Doceniam to, co zrobiły Jagiellonia i Legia w fazie ligowej LK, ale i biorę pod uwagę to, z kim się mierzyły. W tym kontekście to jednak nie były dwie twarze Legii. Po prostu czasem łatwiej było o punkty w Europie, niż u nas, w ekstraklasie.
- A na co tę Legię stać na krajowym gruncie?
- Odpowiem pytaniem na pytanie: czy potencjał kadrowy Legii jest tak wielki, by mogła skutecznie przystępować do rywalizacji o mistrzostwo Polski? Na dziś mam wrażenie, że to, iż w lidze wciąż jest w czołówce, wynika przed wszystkim z faktu, że Goncalo Feio sam „trzyma ciśnienie”, jednocześnie trzymając zespół „pod prądem”.
- Ale nie jest tak, że Portugalczyk zbiera wyłącznie „ochy” i „achy”.
- Bo bywa oceniany wyłącznie przez pryzmat swych wypowiedzi, zachowań. A to niesprawiedliwe. Poza kontrowersyjnymi wystąpieniami, jest jeszcze druga wersja Feio: ta, która wypracowuje pewne rzeczy z zespołem na treningach. Słyszę, że piłkarze dużo dobrego o nim mówią. Bartek Kapustka nawet powiedział, że to najlepszy trener, z jakim kiedykolwiek pracował.
Ten trener też nie gryzł się w język. Zagotował się po meczu aż do granicy niecenzuralnych słów
- Legia w tabeli na razie jest poza „pudłem”. Czemu?
- Bo klub to nie tylko boisko, ale i firma. Wszystko w Excelu musi się spinać: przychody z wydatkami. Jeżeli nas na coś nie stać, to nie zadłużamy klubu. I to jest priorytetem, również w kontekście transferów, których brak zarzuca się władzom klubu.
- Ale ktoś jednak uświadomił sobie, że z Markiem Gualem i Tomašem Peckhartem na szpicy może być ciężko o mistrzostwo….
- To nie tak, że tylko Gual i jego nieskuteczność jest problemem. W Legii niekoniecznie na najwyższym poziomie jest „transport piłki” w pole karne rywala. Może niestosowne będzie to porównanie, ale Erling Haaland jest napastnikiem, który w Premier League ma najmniej kontaktów z piłką! A strzela wiele goli, bo doskonale funkcjonuje „serwis” w drużynie.
- Pozyskanie „na szpicę” Ilji Szkurina to dobry ruch?
- Nie jestem w stanie powiedzieć, czy transfer na Łazienkowską „uwolni” tego Ilję, jakiego widzieliśmy w Stali Mielec w poprzednim sezonie. Czy będzie strzelać równie regularnie, jak wtedy? Sześć-osiem miesięcy, jakie minęły od zakończenia tamtych rozgrywek, to w piłce masa czasu! Jako kibice przechowujemy w pamięci głównie dobre wspomnienia związane z piłkarzem, więc liczymy na to, że będzie skuteczny w Legii. Tymczasem prócz wspomnianych „wyczynów” w Stali (16 goli – dop. aut.), on miał chyba góra jeden-dwa sezony, jeszcze na Białorusi, w których potrafił zdobyć 18-19 bramek.
W Radomiu z publicznych pieniędzy dorzucają się do wypłat dla piłkarzy ekstraklasy. Jan Tomaszewski łapie się za głowę
- W tym sezonie na razie ma ich tylko pięć...
- No właśnie. Teoretycznie powinno mu być o gole łatwiej niż w Mielcu, bo będzie mieć wokół siebie lepszych piłkarzy. Ale czy w Warszawie mieć będziemy do czynienia z Ilją w jego najlepszej wersji? Na pewno Legia takiego by go potrzebowała!
