Super Express: - Skąd u pana ta miłość do latania?
Sławomir Stempniewski: - To marzenie z dzieciństwa. Zaczytywałem się książkami Janusza Meissnera i innych pisarzy parających się beletrystyką lotniczo – wojenną. I owo marzenie obudziło się we mnie, kiedy w Polsce przyszły lepsze czasy. Latam od 2003 roku, a samolot mam od 2005.
- Tam w górze człowiek jest bliżej Boga, ma czas na refleksję, oczyszczenie głowy?
- Coś w tym jest. Mam dosyć blisko z pracy na lotnisko i kiedy tylko mogę, to dla odreagowania, siadam za sterami. Po półgodzinnym locie staję się innym człowiekiem.
- Jest pan cenionym ekspertem telewizyjnym, biznesmenem. Po co panu jeszcze prezesowanie w Radomiaku?
- Obaj mamy tą samą przypadłość, chorobę, która się nazywa piłka nożna. Futbol można smakować na różne sposoby i zawsze będzie super. Poza tym lubię wyzwania. Lubię, gdy coś się dzieje. I dlatego od czterech lat jestem w Radomiaku.
- Dużo pana to prezesowanie kosztowało?
- Niestety, tak. Ale wychodzę z założenia, że za dobrą zabawę trzeba płacić!
-Mówi się, że I – liga to bardzo drogi przedpokój ekstraklasy. Koszty utrzymania drużyny i organizacji meczów są na poziomie najwyższej klasy rozgrywek, a zyski zdecydowanie niższe. Radomiak będzie chciał wejść z przedpokoju na salony? Gracie o awans?
- Poprzeczkę trzeba wieszać wysoko, bo żeby nie spaść z ligi, trzeba grać o awans.
- Od dziesięciu lat ocenia pan w Canal + sędziowskie kontrowersje, do których dochodzi w ekstraklasie. Sędziowie nie mają pretensji za – często – surową ocenę ich pracy?
- To jest grupa bardzo inteligentnych ludzi, którzy potrafią dopiec. Ale wszystko odbywa się w bardzo przyjaznej konwencji. Cieszę się, że mimo upływu czasu pozostaję w przyjacielskich stosunkach z ludźmi, z którymi tyle lat sędziowałem. A, że krytykuję? Bywa! Chłopcy czasami się zżymają, ale to chwilowa złość, która szybko przychodzi. Tym bardziej, że moja ocena ma charakter edukacyjny. Sędzia już na chłodno popatrzy na daną sytuację, przemyśli i może dojdzie do wniosku, że jednak miałem rację.
- Żona bardziej pukała się w głowę, gdy usiadł pan za sterami samolotu, czy kiedy zasiadł pan za sterami Radomiaka?
- Myślę, że poziom tego mojego zwariowania oceniła na podobny.