Nie było wątpliwości, że faworytem środowego starcia w I rundzie Pucharu Polski jest zespół ze stolicy Gór Świętokrzyskich. Kielczanie w Ekstraklasie notują dobrą passę i do Sandomierza pojechali z jasnym celem. Gino Lettieri zdecydował się dać szansę gry zawodnikom, którzy na co dzień nie grają w lidze
Mimo tego Korona powinna łatwo poradzić sobie z zespołem z III ligi. Strzelanie rozpoczęli jednak gospodarze. W 22. minucie po sprytnie rozegranym rzucie wolnym bramkę zdobył Kacper Pierzchała. Korona bardzo szybko odrobiła straty, a następnie wyszła na prowadzenie. Najpierw z rzutu karnego trafił Wato Arweladze w 30. minucie, a cztery minuty później piłkę do własnej bramki skierował Jakub Konefała.
Tuż po zmianie stron doszło do skandalu. Na boisko wtargnęli kibice Wisły Sandomierz, który dążyli do konfrontacji z liczną grupą fanów z Kielc. Bardzo szybko zainterweniowała policja, która wbiegła na plac gry i zaczęła pacyfikację obu stron. W ruch poszły pałki oraz gaz łzawiący. Zamieszanie trwało bardzo długo i nie było pewne, czy spotkanie zostanie wznowione.
Ostatecznie arbiter zdecydował, że piłkarze wrócą na plac gry. Takie rozwiązanie okazało się szczęśliwe dla gospodarzy. Korona musiała radzić sobie w dziesiątkę, bowiem zaraz przed końcem pierwszej połowy za dwie żółte kartki z boiska wyleciał Łukasz Kosakiewicz. Wisła wyrównała w 57. minucie. Autorem gola był Wiktor Putin.
Zawodnik z Ukrainy wpisał się na listę strzelców raz jeszcze, w 65. minucie. W polu karnym Korony piłkę ręką zagrał Jakub Żubrowski. Sędzia wskazał na "jedenastkę", którą wykorzystał właśnie Putin. Kielczanie starali się doprowadzić do wyrównania, ale ostatecznie skompromitowali się i odpadli z Pucharu Polski.