Wszystko zaczęło się jesienią sezonu 2008/2009. Wieczorek był wtedy trenerem Górnika i dostał od Allianzu taki budżet, że miał bić się o piętnasty tytuł mistrza Polski. Zamiast tego... zostawił klub na ostatnim miejscu w tabeli! Henryk Kasperczak tylko dokończył dzieła spuszczania Górnika do I ligi.
Po tej wpadce nieudacznik dostał pracę w Odrze Wodzisław i... znów zostawił zespół w fatalnej kondycji, z zaledwie sześcioma punktami na koncie. Jednak Marcin Brosz był bliski dokonania cudu, ale nie dał jednak rady i Odra popłynęła do I ligi.
Przeczytaj koniecznie: W Gliwicach nastał Wieczorek
Jak po takich wyczynach Wieczorek mógł jeszcze dostać robotę w Ekstraklasie, wiedzą tylko szefowie Piasta Gliwice. Zamiast zatrudnić jako trenera sprzątaczkę, zaangażowali Wieczorka i oczywiście skończyło się to zatopieniem Piasta.
- Zabrakło nam szczęścia - tłumaczył swe ostatnie niepowodzenie Wieczorek. - Drużyna w końcówce sezonu grała na tyle, na ile ją było stać. Ostatnie kolejki ze względu na tragedię w Smoleńsku były bardzo napięte w kalendarzu i nie było czasu na treningi. Nie można powiedzieć, że ktoś nie chciał. Zdobyliśmy 10 punktów w 10 meczach, niestety, to było za mało.
Nie mamy wątpliwości, że Wieczorek szybko się pozbiera po tych klęskach. Kupi sobie jeszcze nowszy model Volvo i nowy garnitur, i poczeka na kolejne oferty z czołowych polskich klubów. I na pewno jakąś otrzyma.
Sprawdź też: Ekstraklasa: Sędzia okradł Piasta Gliwice