Jan Urban

i

Autor: cyfrasport Jan Urban

Pożar w zabrzańskiej szatni

Strajk piłkarzy w Górniku! Mamy komentarz Jana Urbana. „Mają prawo być niezadowoleni” [ROZMOWA SE]

2024-02-23 13:45

Sportowe życie mocno rozmija się – przynajmniej w tym momencie – z finansowo-organizacyjną sytuacją Górnika. Wiosnę zabrzanie rozpoczęli od dwóch wygranych, zbliżyli się dystans trzech punktów do czołowej szóstki, i zbierają zewsząd pochwały za swą grę. Tymczasem w klubie brak prezesa i dyrektora sportowego. Władze miasta – czyli właściciela klubu – prowadzą rozmowy z trzema potencjalnymi inwestorami, zainteresowanymi przejęciem większościowego pakietu udziałów w sportowej spółce.

Drużyna i sztab szkoleniowy mają dwumiesięczny poślizg w otrzymywaniu należnych wypłat. Z tego tytułu zawodnicy odmówili wyjścia na piątkowy trening. Do sprawy w rozmowie z „Super Expressem” odniósł się trener Górnika, Jan Urban.

„Super Express”: - To prawda, że piłkarze Górnika nie wyszli na zajęcia, protestując przeciwko dwumiesięcznym zaległościom w wypłatach?

Jan Urban: - Owszem, potwierdzam. Doszło do takiej sytuacji, że zawodnicy chcą zaprotestować przeciwko temu, co powinni mieć.

- Brak treningu dwa dni przed meczem to ze szkoleniowego punktu widzenia duża rzecz?

- Każda jednostka treningowa jest ważna, bo zawiera w sobie materiał do zrobienia. Nie chcę się jednak nad tym rozwodzić. W sobotę jest normalny trening i wyjazd na mecz do Widzewa. Gramy dalej.

- Mówi się o proteście zawodników. Ale pana i członków sztabu – jak rozumiem - też dotykają owe poślizgi?

- A myśli pan, że my dostajemy, a zawodnicy nie? (śmiech) Tak, oczywiście, dotykają. Powiem tak: dla mnie nie jest to nie wiadomo jaki problem – w sensie, że piłkarze nie dostają pieniędzy w tym momencie i będą musieli na nie czekać nie wiadomo ile. Jestem pewny, że to się wkrótce rozwiąże, bo jest skąd wziąć. Ale nie ulega wątpliwości, że zawodnicy ich nie dostali, mają prawo być niezadowoleni i chcieli to zamanifestować.

- Gasił pan już wcześniej w szatni takie „pożary”, jak dziś?

- Normalna rzecz, że o takich sprawach rozmawiamy. Jak jest moment wypłaty i pan jej nie dostaje, no to sam pan wie, że rozmawiałby pan o tym z kolegami, przełożonymi i komentował w różnych miejscach.

- Ale pojawiały się już wcześniej pomysły odmowy wyjścia na trening?

- Niech mnie pan nie ciągnie za język. Rozmawialiśmy i o takich rzeczach, bo jest to nieuniknione.

- A więc dzisiejsze wydarzenia nie były całkiem spontanicznym pomysłem?

- Miałem sygnał, że może się to zdarzyć.

- Będzie „ciąg dalszy”? Na przykład opóźnienie wyjścia na mecz w Łodzi o kilka minut?

- Żeby nas ukarano za taką manifestację? A myśli pan, że w Polsce o tej naszej sytuacji nie wiedzą? I to nie od dzisiaj.

- Piątkowy protest poprzedziło spotkanie drużyny z władzami klubu, prawda?

- Było spotkanie, owszem. Zawodnicy usłyszeli od ludzi z zarządu, jaka jest sytuacja.

- Padła data uregulowania należności?

- Była rozmowa – tyle powiem.

- Od wielu lat pracuje pan w naszej lidze jako szkoleniowiec. Miał pan podobne przypadki w przeszłości?

- Nie przypominam sobie.

- Nawet w bytomskiej Polonii, w której też się nie przelewało?

- Tam była znakomita atmosfera w szatni. Zresztą w Górniku też jest. Takie sytuacje, jak ta obecna w Zabrzu, zdarzają się w wielu klubach, nie tylko w Polsce. Nie powinno tak być, ale nie zawsze jest tak, jakby się chciało.

- „Gramy dalej” – powiedział pan na początku naszej rozmowy. Na Widzewie piłkarze Górnika zostawią całe serducho na boisku?

- Tak, oczywiście. Nie mam wątpliwości.

Najnowsze