Jego podopieczni przegrali 0:1, a ich postawę szkoleniowiec ocenił brutalnie. - Graliśmy nerwowo, chaotycznie, z niezadowalającym dla mnie poziomem ambicji, wewnętrznej energii – martwił się boiskowym obrazem swego zespołu Tułacz. - Muszę poważnie porozmawiać z drużyną, bo tym razem nawet stałych fragmentów nie wykonywaliśmy tak, jak powinniśmy.
Szokujące słowa po meczu w Gliwicach, wstrząśnięty trener Puszczy
- Co za chamstwo! - opiekun gości jeszcze przed przyjściem na konferencję był wyraźnie zdegustowany, opuszczając… sędziowską szatnię. Co go rozeźliło i skłoniło do nietypowych „odwiedzin”? - Przekazałem sędziemu moje odczucia – wyjaśniał mediom. - Po pierwsze: oburzyło mnie wejście trenera gospodarzy do szatni arbitrów w przerwie meczu! Ja wiem, że tego mi nie wolno robić, więc pytam, w czym trener Vuković jest lepszy ode mnie? - zastanawiał się Tomasz Tułacz w pełnych emocji zdaniach.
Kreślił też obraz innych, oburzających dla niego, zachowań. - Krótko pracuję w ekstraklasie, ale nigdy nie widziałem w niej takiego zachowania na ławce drużyny przeciwnej, takiej agresji – denerwował się szkoleniowiec beniaminka. - Jesteśmy małym klubem, ale mamy swoje ambicje, honor. Rozumiem, że wszyscy gramy o życie, ale są pewne normy i reguły. W tych emocjach, nerwach trzeba zachować klasę. Powinni pokazywać ją przede wszystkim ci więksi, tacy jak Piast – podkreślał Tomasz Tułacz.
Przyznał zarazem, że i sam nie w każdym momencie tę klasę pokazał. Po raz pierwszy – gdy odezwał się do Patryka Dziczka, opatrywanego akurat przy ławce rezerwowych Puszczy. - Był tak agresywny w swych reakcjach, że powiedziałem mu: „Wstań i uderz sędziego” – relacjonował to, czego nie było widać i słychać z trybun.
Zdradził też, że po końcowym gwizdku zachował się inaczej niż po dotychczasowych grach ligowych. - Machnąłem ręką na całą ławkę rezerwowych Piasta, właśnie za ową okazywaną przez całe spotkanie niekontrolowaną agresję – wyznał.