Były kapitan Biało-Czerwonych, który swój ostatni (do tej pory) mecz z orzełkiem na piersi rozegrał w 1/8 finału katarskiego mundialu, do tej pory oficjalnie nie ogłosił końca reprezentacyjnej kariery. Ba; po degradacji Benevento do Serie C zdecydował się na powrót do ekstraklasy. Jesienią wystąpił w siedmiu grach ligowych „Pasów”, zdobywając jednego gola. Ale też zmagał się z dolegliwościami zdrowotnymi: uraz mięśniowy wykluczył go z gry na sześć tygodni. W nowy rok – co widać poniżej – Kamil Glik wchodził jednak w dobrym nastroju, u boku „krakowskich sąsiadów”, byłych reprezentacyjnych kolegów.
Teraz pewne jest, że co najmniej sześć tygodni (a gorsze prognozy mówią nawet o ośmiu) zabierze rekonwalescencja po urazie odniesionym na zgrupowaniu Cracovii w Turcji. Podczas jednego z treningów w Belek polski stoper naderwał więzadła w kolanie. Siłą rzeczy zabrakło go w sobotnim sparingu „Pasów” ze Sturmem Graz (1:2). Kontuzja oczywiście oznacza też brak szansy na ewentualne wezwanie stopera „pod broń” przez selekcjonera Michała Probierza w kontekście marcowych baraży o EURO 2024.