Twierdza Wrocław padła

2008-11-10 3:41

Śląsk – Piast 0:1. Porażka Śląska to największa sensacja 12. kolejki. Koczon zemścił się okrutnie.

– Bardzo długo czekałem na okazję do zemsty na Śląsku. Bo kiedy grałem w Motorze Lublin, to Śląsk strasznie mnie upokorzył. Wygrali z nami w drugiej lidze 10: 1, to była prawdziwa jatka. No, ale w końcu wyrównałem rachunki! – cieszy się Daniel Koczon (26 l.), który strzelił zwycięską bramkę dla Piasta we Wrocławiu.

Twierdza Wrocław pozostawała w tym sezonie niezdobyta i nikt nie spodziewał się, że padnie akurat w starciu z niedocenianym Piastem. Gliwiczanie mieli jednak wspomnianego Koczona, który upiekł dwie pieczenie na jednej... bramce. Po pierwsze, dał bezcenne zwycięstwo swojej drużynie, a po drugie, uradował mamę.

– Mogę komuś zadedykować tego gola? Mogę? – dopytywał przed kamerami nieco stremowany Koczon. A kiedy dostał „zielone światło”, to pozdrowił matkę. – Ten gol jest dla ciebie, mamo. Za to, że zawsze jesteś przy mnie – powiedział bohater Piasta.
To był pierwszy gol tego piłkarza w ekstraklasie.

– Dobrze, że Daniel w końcu trafił do siatki. Mam nadzieję, że jak już się przełamał, to teraz będzie miał z górki – cieszył się trener Piasta Marek Wleciałowski, który był po meczu w doskonałym humorze. Gorzej z jego kolegą po fachu, Ryszardem Tarasiewiczem.

– Na pewno dokonam zmian przed meczem z Ruchem. Zabrakło nam siły w ofensywie. Tak być nie może – krótko podsumował zdenerwowany trener Śląska.

To była pierwsza wygrana Piasta we Wrocławiu od... 1962 roku.

Najnowsze