Odjidja gra ostatnio tak dobrze, że fani Legii zaczęli się obawiać, iż już w najbliższym oknie transferowym ktoś go podkupi. - W futbolu niczego nie da się przewidzieć, teoretycznie może się trafić oferta nie do odrzucenia, ale tu i teraz mogę powiedzieć, że dobrze mi w Legii i to w Warszawie chciałbym zakończyć ten sezon. Najlepiej mistrzostwem Polski - powiedział Vadis.
Był wyśmiewany
Na początku sezonu był mocno wyśmiewany. Wielu zarzucało mu nadwagę i to, że jest niewypałem transferowym. Wtedy mało kto wiedział, że Belg przeżywa wielki dramat. W tamtym okresie umierała jego chora na raka mama i przez kilka miesięcy każdą wolną chwilę piłkarz poświęcał na podróż z Anglii (był piłkarzem Norwich) do Belgii, aby być przy niej.
- Nie mówiłem w Polsce o tym, bo co miałem powiedzieć? Stanąć przed mediami i prosić: dajcie mi trochę czasu, bo mam trudną sytuację? Na słabą formę złożyło się kilka czynników. Bardzo trudny moment w życiu prywatnym, ale i to, że nie przepracowałem pełnego okresu przygotowawczego. Natomiast co do rzekomej nadwagi, to od tamtego czasu straciłem może kilogram - powiedział Belg, którego gol strzelony w meczu z Realem Madryt (3:3) został uznany za trafienie czwartej kolejki w Lidze Mistrzów.
Bramka dla mamy
- To był dla mnie szczególny moment. Zadedykowałem bramkę mamie, a fajne było to, że strzeliłem ją na oczach Zinedine'a Zidane'a, którego zawsze uważałem za swojego idola - cieszy się Vadis, który nie narzeka na wyniki losowania 1/16 Ligi Europy i fakt, że Legia zagra z Ajaksem.
- Bardzo ciekawy rywal, słyszałem, że Legia ma całkiem świeżą historię, jeśli chodzi o potyczki z tym klubem. Oczywiście nikt z nas Holendrów nie zlekceważy, ale uczciwie mówiąc, można było trafić gorzej, jak na przykład na Tottenham. O ile pamiętam, z Ajaksem nie miałem jeszcze okazji grać - mówił Vadis, który imię dostał ze względu na głęboką religijność jego ojca (od łacińskich słów "Quo Vadis Domine" - "dokąd idziesz Panie", wypowiedzianych przez Świętego Piotra).
Jeśli chodzi o Odjidję, to na szczęście dla kibiców Ekstraklasy wiele wskazuje na to, że nigdzie nie idzie. A przynajmniej nie tej zimy.