Grający w roli gospodarza na obiekcie w Grodzisku „Zieloni” po domowych kłopotach na początku sezonu uczynili ze stadionu Dyskobolii swą twierdzę. Legii też nie zamierzają rozkładać dywanu do wygranej. - Owszem, jeśli ktoś sprawdzi nasze dotychczasowe wyniki z drużynami z „top 4” tabeli, to się okaże, że w siedmiu meczach zdobyliśmy... jeden punkt – wylicza Szulczek w rozmowie z „Super Expressem”. - Ale to nie były spotkania, w których nie mieliśmy niczego do powiedzenia. A poza tym nawet z racji prawidłowości statystycznej, powinniśmy wreszcie z kimś czołówki wygrać.
Warszawską ekipę w nadziei na dogonienie Rakowa utrzymuje Josue. Portugalczyk notuje świetne liczby w lidze (10 goli, 5 asyst), w dużej mierze dźwigając na plecach odpowiedzialność za jej poczynania ofensywne. Poznaniacy jego klasę doceniają, ale jej nie przeceniają. - Josue robi różnicę, owszem. Ale jak się skupimy na jednostce, to się okaże, że jest jeszcze Pekhart, Muci, Mladenović, Wszołek, Slisz, Kapustka, a przy stałych fragmentach też Jędrzejczyk... Chcemy zneutralizować Portugalczyka, nie pozwolić mu swobodnie hasać z piłką, szczególnie na naszej połowie, ale musimy – jako drużyna – dźwignąć ciężar całego meczu. W piątek moja drużyna będzie na boisku bardzo odważna i mocno się Legii postawi – zapewnia Dawid Szulczek.