Legia Warszawa

i

Autor: Cyfra Sport Legia Warszawa

Legia awansowała po NIESAMOWITYM meczu! Widzew walczył jak lew, ale odpadł z Pucharu Polski

2019-10-30 22:37

To był kolejny fantastyczny mecz w rywalizacji Widzewa Łódź z Legią Warszawa. W 1/16 Pucharu Polski obie ekipy dały niesamowity spektakl, a na stadionie w Łodzi kibice zobaczyli aż pięć bramek. O jedną więcej zdobyli wicemistrzowie Polski i to oni zagrają w kolejnej rundzie rozgrywek. Ale Widzew pokazał w środę, że jest gotowy na powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej.

Widzew Łódź - Legia Warszawa 2:3 (0:0)
Bramki:
Marcin Robak 58 (k.), Artur Jędrzejczyk 73 (s.) - Jose Kante 48, Paweł Wszołek 51, Igor Lewczuk 84

Żółte kartki: Gutowski - Lewczuk, Kante

Widzew: Pawłowski - Kosakiewicz, Rudol, Tanżyna, Kordas - Mąka, Możdżeń, Poczobut (96. Radwański), Mandiangu (58. Gutkowski) - Kita (93. Wolsztyński) - Robak

Legia: Cierzniak - Jędrzejczyk, Wieteska, Lewczuk, Karbownik - Martins, Antolić - Novikovas (69. Gvilia), Luquinhas, Wszołek - Kante (88. Niezgoda)

Mecze Widzewa z Legią przede wszystkim w latach 90., kiedy to obie drużyny narzucały rytm polskiej lidze i dzieliły między siebie tytuł mistrza Polski. W ostatnich latach nie było jednak okazji do bezpośredniej rywalizacji, gdyż łodzianie występują obecnie na trzecim poziomie rozgrywkowym. Ale los chciał, że obie ekipy spotkały się w 1/16 Pucharu Polski.

Spotkanie cieszyło się ogromnym zainteresowaniem w Łodzi, a bilety sprzedały się błyskawicznie. Kibice Widzewa mogli przypomnieć sobie, jak to jest czuć ogromne emocje w wielkich starciach. Sam mecz rozkręcał się powoli. Optyczną przewagę mieli gospodarze, którzy częściej utrzymywali się przy piłce. Wynikało z tego jednak niewiele, bo Legia była doskonale zorganizowana w defensywie.

Podopieczni Aleksandara Vukovicia czekali natomiast na kontrataki i trzeba przyznać, że ta forma ataku wychodziła bardzo dobrze. Goście pierwszą okazję mieli w 11. minucie, kiedy to Luquinhas świetnie zagrał do Pawła Wszołka. Ten wyszedł sam na sam z Wojciechem Pawłowskim, ale przegrał pojedynek z golkiperem. W 29. minucie fatalnie pomylił się natomiast Arvydas Novikovas.

Litwin również stanął oko w oko z bramkarzem Widzewa. Chciał oszukać go lobem, ale nie dość, że zawiesił piłkę za nisko, to w dodatku zupełnie nie trafił w bramkę. Kolejną okazję Legia miała pięć minut później. Tym razem szczęście nie dopisało Jose Kante, który po dośrodkowaniu Luquinhasa trafił w poprzeczkę po strzale głową. Gospodarze natomiast odpowiedzieli raz. Przemysław Kita wykorzystał błąd Igora Lewczuka i znalazł się w doskonałej sytuacji. Z ostrego kąta trafił jednak w Radosława Cierzniaka.

Spotkanie na dobre rozkręciło się w drugiej odsłonie. Tuż po wznowieniu gry wynik meczu otworzył Jose Kante. Napastnik wykorzystał świetne dogranie Michała Karbownika, który zrobił niesamowity rajd lewą stroną boiska. Chwilę później, w 51. minucie na listę strzelców wpisał się Paweł Wszołek. Nowy nabytek wicemistrzów Polski wykorzystał zamieszanie w polu karnym Widzewa.

Wówczas wydawało się, że Legia nie wypuści już awansu z rąk, ale gospodarze nie odpuścili. Pięć minut po drugiej bramce dla Wojskowych fatalnie we własnej szesnastce zachował się Igor Lewczuk, który w zupełnie niegroźnej sytuacji sfaulował Daniela Mąkę, a Szymon Marciniak podyktował "jedenastkę". Karnego na bramkę pewnie wykorzystał Marcin Robak.

Widzew poszedł za ciosem i szybko doprowadził do wyrównania. Pecha miał inny obrońca gości, Artur Jędrzejczyk. Po dośrodkowaniu Łukasza Kosakiewicza umieścił piłkę we własnej bramce, ale był naciskany przez Przemysława Kitę. Nie był to jednak koniec strzelania w Łodzi. Wynik spotkania w 84. minucie ustalił Lewczuk. Obrońca zdobył przypadkową bramkę, bo został w zasadzie nastrzelony przez Domagoja Antolicia. Efekt był jednak świetny i Legia awansowała do 1/8 finału Pucharu Polski.

Najnowsze