Spotkanie w Łodzi rozgrywano w mroźnych warunkach, ale to nie przeszkodziło piłkarzom w stworzeniu niezłego widowiska. Goście wynik mogli otworzyć już w 4. minucie spotkania. Sylwester Patejuk podszedł do piłki ustawionej na 11. metrze, nie zdołał jednak pokonać Maciej Mielcarza. Strzelił obok bramki. - Nie wiem, co się stało. Chciałem strzeli tak jak zawsze, jednak coś nie wyszło. Szkoda, naprawdę szkoda - lamentował w przerwie Patejuk.
Przeczytaj koniecznie: Puchar Świata w Szklarskiej Porębie. Justyna zdeklasowała rywalki. Polka liderką PŚ
Patejuk był jednak wyróżniającą się postacią w drużynie beniaminka i podobnie było w drugiej połowie. Aktywny pomocnik z dobrej strony pokazał się w 67. minucie, gdy wreszcie pokonał bramkarza Widzewa.
Widzew - Podbeskidzie 0:1
67. Patejuk
Widzew: Mielcarz - Broź, Pinheiro, Abbes, Paraiba - Ostrowski (63. Bartkowski), Mroziński (68. Rybicki), Panka, Okachi, Kaczmarek - Oziębała (63. Stępiński)
Podbeskidzie: Zajac - Sokołowski, Dancik, Konieczny, Król - Patejuk (67. Malinowski), Łatka, Nather, Rogalski (82. Elmalich), Ziajka - Demjan (88. Curić)
Widzew - Podbeskidzie, wynik 0:1. Pudło i zwycięska bramka Patejuka
Sylwester Patejuk zapewnił Podbeskidziu komplet punktów na inaugurację rundy wiosennej. Piłkarz przeżywał dziś prawdziwą huśtawkę nastrojów, bo w pierwszej połowie nie wykorzystał rzutu karnego, a w drugiej strzelił zwycięską bramkę.