Wisła z awansem i... kłopotami
Wisła Kraków z pewnością nie była typowana do gry w finale Pucharu Polski przed startem rozgrywek. Zwłaszcza że po drodze musiała mierzyć się z drużynami z Ekstraklasy, a sama przecież dopiero co walczy o powrót na ten poziom rozgrywek. Jednak ani Widzew Łódź w ćwierćfinale, ani Piast Gliwice w półfinale nie były w stanie zatrzymać „Białej Gwiazdy” i ta ostatecznie awansowała do wielkiego finału. Okazuje się jednak, że być może fani Wisły muszą nieco wstrzymać się ze świętowaniem.
Jasne stanowisko Jarosława Królewskiego. Liczy na przychylność PZPN
Władze Wisły Kraków bardzo dobrze pamiętają, że w poprzednim sezonie na ich klub nałożono zakaz wyjazdowy na dwa mecze Pucharu Polski. W tym sezonie jednak wszystkie 5 meczów „Biała Gwiazda” rozegrała u siebie i dopiero na finał udadzą się poza Kraków. To byłby ogromny cios dla kibiców Wisły, gdyby nie mogli wspierać swojego klubu w walce o pierwsze trofeum od dłuższego czasu. Dlatego też Jarosław Królewski zapowiedział wprost, że jeśli ich fani nie będą mogli pojechać na mecz, to piłkarze także nie pojadą! – Jeśli kibice nie pojadą na Narodowy, Wisła Kraków odda mecz walkowerem. Koniec oświadczenia – napisał Królewski na X (dawniej Twitter).
W kolejnej wiadomości Jarosław Królewski potwierdził tę sensacyjną wiadomość. – Powtarzam. Jeśli kibice Wisły Kraków nie zostaną wpuszczeni na Stadion Narodowy, klub Wisła Kraków odda mecz walkowerem. Nikt z osób zatrudnionych w klubie nie zjawi się tego dnia na meczu – dodał. Zdaje się, że teraz wszystko w rękach PZPN. Nie jest to pierwsza taka sytuacja i wcześniej związek uchylał zakaz wyjazdowy na okoliczność finału – w 2017 roku PZPN zarządził przerwę w wykonaniu kary dla kibiców Lecha Poznań, by ci mogli się pojawić na finale Pucharu Polski z Arką Gdynia. Byłoby więc zaskoczeniem, gdyby tym razem związek nie przychylił się do takiego samego wniosku Wisły Kraków.