"Super Express": - Wyleczyłeś wszystkie kontuzje?
Edson: - Wreszcie jestem zdrowy w stu procentach. Trochę to trwało, nie grałem przez cztery miesiące, ale fizycznie jestem gotowy do gry.
- Najwyższy czas. Legia potrzebuje pomocy. I to natychmiast, już w meczu z Górnikiem.
- Przez 90 minut na pewno w Zabrzu nie zagram. Muszę powoli wracać do rytmu meczowego, w najbliższych spotkaniach będę grał pewnie po 30-40 minut. Ale i tyle czasu powinno wystarczyć, by pomóc drużynie. W końcu nie zapomniałem, jak się strzela z daleka (śmiech).
- Takim strzałem w swoim stylu możesz uratować trenera Urbana. Jego pozycja jest mocno zagrożona.
- Zwolnienie trenera byłoby wielkim błędem! To nie trener jest winny! Jasne, że to on przygotowuje drużynę, ale akurat fizycznie wyglądamy dobrze. A na boisko trener nie wbiegnie. To nie on ma biegać i walczyć od pierwszej do ostatniej minuty. My to musimy zrobić.
- To dlaczego do tej pory tego nie robiliście?
- Przyczyny muszą tkwić gdzieś w psychice. Brakowało w poprzednich meczach zadziorności, waleczności, momentami chyba nawet ambicji. Tak być nie może! To, że jesteś dobrym piłkarzem, nie zwalnia cię z obowiązku zasuwania przez cały mecz. Wręcz przeciwnie: skoro grasz w wielkim klubie, musisz tydzień w tydzień dawać z siebie wszystko, żeby udowodnić, że na ten wielki klub zasługujesz.
- O odpowiednią atmosferę łatwiej, kiedy są wyniki. Podniesiecie się po ostatnich porażkach?
- Właśnie w takich momentach można poznać, kto jest prawdziwym sportowcem, kto ma mentalność zwycięzcy. Jak wygrywasz mecz za meczem, a kibice cię noszą na rękach, to nie sztuka grać dobrze. Kibice nie dopingują? Zaliczyłeś kilka porażek? Trudno. Udowodnij, że jesteś naprawdę twardy i zacznij wygrywać.
- Z pucharów już odpadliście. A jeśli przegracie w Zabrzu, to i w lidze wasza sytuacja będzie fatalna.
- Wiemy o tym i dlatego do Zabrza jedziemy po trzy punkty. Z Górnikiem gra się trudno, zwłaszcza na wyjeździe, ale nie mamy innego wyjścia. Musimy utrzymać kontakt z czołówką, żeby wiosną liczyć się w walce o puchary.
- Ty w tej walce będziesz brał udział? W grudniu kończy ci się kontrakt...
- Od dłuższego czasu dzwonią do mnie menedżerowie i trenerzy innych zespołów, nie z polskiej ligi. Na razie grzecznie odmawiam i mówię, że najpierw muszę porozmawiać z Legią. Chcę być wobec Legii w porządku i naprawdę chcę tu zostać, ale nikt z klubu nawet nie zaczął ze mną rozmowy na ten temat! Jeśli to się nie zmieni, to będę musiał zacząć rozmawiać z innymi klubami. Nie zamierzam zostać na lodzie. Ale powtarzam: najbardziej chciałbym zostać w Warszawie. Jeśli Legia zaproponuje mi dobry kontrakt, mogę go podpisać nawet dziś.