Najwięcej pretensji Filipiak ma do tych, w których pokładano ogromne nadzieje.
- Myślę tu o Bartoszu Ślusarskim, Michale Golińskim i Radosławie Matusiaku - mówi "Super Expressowi" właściciel klubu. - To piłkarze z dużymi nazwiskami, którzy w Cracovii chcieli się odbudować. Dostali wysokie kontrakty i zawiedli. Taki Matusiak był polecany przez trenera Lenczyka i zapewniano mnie, że będzie wzmocnieniem. Niestety nim nie był. Na miejsce tych, którzy się nie sprawdzili, przyjdą nowi gracze.
Szykuję bombę
Filipiak zapewnia jednak, że chce ratować znajdującą się w wielkim kryzysie Cracovię.
- Drużyna będzie gruntownie przebudowana. Szykuję kilka głośnych transferów, w tym jedną bombę. W grę wchodzi naprawdę wielka kasa, ale o wszystkim kibice dowiedzą się 7 stycznia. Cały czas trwają negocjacje i testowanie potencjalnych wzmocnień - opowiada właściciel klubu.
Mimo dużego zawodu, jaki sprawili mu piłkarze, prezes Filipiak ani przez chwilę nie zastanawiał się nad zrezygnowaniem z finansowania Cracovii.
Nie rzuci w cholerę
- Mało tego, negocjuję właśnie z miastem wykup kolejnych akcji klubu. Mam nadzieję, że je pozyskam. Chcę dalej inwestować w ten zespół. Nigdy nie przyszło mi do głowy, by rzucić to wszystko w cholerę - zapewnia.
Mimo fatalnej sytuacji zespołu w tabeli (9 punktów straty do bezpiecznej strefy) Filipiak jest przekonany, że Cracovia utrzyma się w Ekstraklasie.
- Klub jest w bardzo złym położeniu, ale damy radę. O utrzymanie będzie walczyć wiele zespołów, bo tabela jest spłaszczona. Kilka zwycięstw pozwoli nam dogonić stawkę. Proszę zauważyć, że przecież Cracovia najwcześniej rozpocznie przygotowania do walki w rundzie wiosennej. Już jutro w południe rozegramy tradycyjny mecz noworoczny. To część historii Cracovii - podkreśla Filipiak.