O De Jongu głośno było ostatnio z powodu jego brutalnych fauli. Tylko w tym roku holenderski brutal połamał nogi dwóm piłkarzom - Amerykaninowi Holdenowi (w meczu Oranje z USA) i Benofi Afrze (w spotkaniu MC z Newcastle). Być może dlatego, pytany o to, który z piłkarzy Lecha zrobił na nim największe wrażenie w czasie spotkania w Manchesterze, bez wahania wskazuje Sławomira Peszkę - znanego z ostrej gry kolekcjonera żółtych i czerwonych kartek.
Patrz też: Lech - Manchester. Carlos Tevez nie zagra w Poznaniu
- Ten wasz numer 17 jest groźny i trzeba na niego uważać. Nie ma idealnych warunków fizycznych, jest niski, ale nadrabia walecznością - chwali Peszkę De Jong.
- Widać, że ma serce do gry i niczego się nie boi. W ogóle macie paru dobrych zawodników. Wygraliśmy w Manchesterze 3:1, ale gdyby mecz trwał nieco dłużej, wynik mógłby się jeszcze zmienić.
Zdaniem De Jonga w Poznaniu lechici zagrają jeszcze odważniej niż w Manchesterze, gdzie byli nieco stremowani.
- Myślę, że Polaków trochę przytłoczyła świadomość, że grają z Manchesterem City - uważa holenderski pomocnik. - Widać było, że wybiegli na boisko nieco spięci. Rozluźnili się dopiero w drugiej połowie, ale zmarnowali parę okazji i znowu się speszyli. Trzeba im jednak oddać, że walczyli do ostatnich minut, nie odpuścili.
Przeczytaj koniecznie: Lech - Manchester. Mistrz Polski zarobi fortunę
Największe zagrożenie ze strony Lecha? Zdaniem De Jonga poza Peszką niezwykle groźni będą... poznańscy kibice.
- W Manchesterze fani z Poznania stworzyli wspaniałą atmosferę, są niesamowici - kręci z uznaniem głową gwiazdor Man City. - Doping był przytłaczający i aż ciężko sobie wyobrazić, co się będzie działo w Poznaniu.