- Do meczów z Ukrainą i Anglią coraz bliżej, a wciąż nie wiadomo, jak zestawić obronę. Kim zastąpić Sebastiana Boenischa?
- Boenisch ostatnio sporo obrywał, ale zasłużenie. Pamiętajmy, że to mistrz Europy młodszych kategorii wiekowych z Niemcami. Tyle że potem Niemcy zrobili selekcję. Khedira, Ozil, Mueller - tych wzięli na mundial, a Boenischa nie chcieli. To o czymś świadczy. Na lewej stronie w kadrze mógłby zagrać Jakub Rzeźniczak. To przedstawiciel wymierającego gatunku zapchajdziur, ale w pozytywnym sensie. Bo pokazał w Legii, że może grać na różnych pozycjach.
- Rzeźniczak ostatnio jest w formie, ale Legia w pucharach rozczarowuje...
- Narażę się kibicom Legii, ale powiem tak: dobrze, że nie weszli do Ligi Mistrzów. Bo na to za wcześnie. Niech się otrzaskają w Lidze Europejskiej. Legia ma zdolnych chłopców, tyle że oni trochę muszą przegrać, zanim coś wygrają. Za rok będziemy już mieli prawo wymagać, aby powalczyli o Champions League. To samo z kadrą. Za 2 lata będziemy z niej dumni, bo talenty są.
- A jak pan ocenia atmosferę w reprezentacji? Liderzy z Dortmundu nie przepadają za sobą...
- To nie ma znaczenia. Ja na treningach Legii nienawidziłem Kazia Deyny, który dziesięcioma strzałami wbijał mi jedenaście goli, bo jeszcze siatkę założył. Ale potem kochałem go, gdy w trakcie meczów, czy to w klubie, czy w kadrze, grał w tak wspaniały sposób.
Michał Listkiewicz: Tomaszewski ma rację, popełniłem błąd
- A co pan sądzi o innym koledze z boiska, Grzegorzu Lacie?
- Oczy wydrapałbym każdemu, kto powiedziałby złe słowo na Latę jako piłkarza, bo dawał mi komfort - zawsze coś strzelił. Natomiast co do prezesury w PZPN... To zupełnie inna historia.
- Wśród polityków zrobiła się moda na grę w piłkę. Tusk jest lepszym premierem czy piłkarzem?
- Donald naprawdę dobrze gra w piłkę. Akurat tego bym nie wyśmiewał. To pozytywne, że politycy też uprawiają sport.