"Super Express": - Kiedyś powiedziałeś, że zawsze będziesz wdzięczny żonie, że wytrzymała z tobą w Rumunii. Było tak źle?
Dusan Kuciak: - Czas zaciera złe wspomnienia, ale i pod względem piłkarskim i życiowym, był to ciężki okres. Nigdy nie zapomnę małżonce, że była wtedy przy mnie.
- Chyba masz w Botosani starych znajomych z tamtych czasów...
- Tak. Jest pomocnik Raul Costin, mój kolega klubowy. Razvan Plesca, dziś rezerwowy bramkarz, to mój stary rywal z boiska. Kilka razy graliśmy przeciwko sobie. Niezły chłopak. No i oczywiście jest Leontin Grozavu, trener Botosani . W Vaslui rozpoczynał pracę szkoleniową, krótko był asystentem pierwszego trenera. Bardzo porządny człowiek, otwarty, przyjacielski. Złego słowa o nim nie powiem.
Legia finansowym krezusem w Polsce, PRZYCHODY klubów EKSTRAKLASY [WIDEO]
- Kibice się martwią, czy po tak słabym otwarciu sezonu Legia przejdzie Rumunów.
- Awansujemy do następnej rundy! Nawet nie chcę myśleć, co by się stało, gdybyśmy odpadli. To byłby koniec świata!
- Porażka z Lechem Poznań 1:3 w meczu o Superpuchar Polski to wypadek przy pracy czy macie poważny kryzys?
- Zobaczymy w czwartek. Jeżeli zagramy fajny mecz, swoją piłkę, to powiem, że trafił nam się w Superpucharze słabszy dzień. Jeśli nie, to będzie to sygnał, że dzieje się coś złego. Wszyscy będziemy mądrzejsi po spotkaniu z Botosani. Dziś wiem tylko, że w Poznaniu nie byliśmy sobą. To nie była ta Legia, którą znam.
- Po ostatnim meczu poprzedniego sezonu z Górnikiem Zabrze (2:0) mówiłeś, że nie wiesz, czy zostaniesz w Warszawie. Nie żałujesz, że nie zmieniłeś klubu?
- To był trudny moment, straciliśmy mistrzostwo. Padły głupie pytania i głupie odpowiedzi. Cieszę się, że jestem w Legii i nigdzie się nie wybieram. Jesteśmy z rodziną szczęśliwi w Warszawie.