Awans poznaniaków jest wart co najmniej 5 mln złotych, bo tyle zainkasuje klub za udział w fazie grupowej LE. A może dostać nawet więcej w zależności od uzyskanych wyników.
Początek meczu należał do Dnipro, którego ataki próbował napędzać "Ukraiński Messi", czyli Jewgienij Konoplanka. Na szczęście obrońcy Lecha, asekurowani dobrze przez defensywnego pomocnika Ivana Djurdjevicia, nie popełnili błędu.
Po 20 minutach Lech wyrównał grę i sam starał się coś strzelić. W 21. min Jacek Kiełb spróbował z dystansu, a kilka minut później z bliska nie trafił Joel Tshibamba po dośrodkowaniu Semira Stilicia.
Przeczytaj koniecznie: Ireneusz Jeleń zagra przeciwko Realowi
Trener Ukrainców Wołodymir Bessonow szukał szans w zmianach. Na boisku pojawił się ściągnięty za 7 mln euro z Szachtara Oleksandr Gładkij, ale pokazał tyle co w pierwszym meczu, czyli niewiele.
W Lechu pod koniec meczu trener Jacek Zieliński wstawił Artura Wichniarka, któremu już po kilku minutach Ukraińcy... podarli koszulkę.
Na szczęście cała drużyna Lecha okazała się mocniejsza niż trykot "Wichniara" i wytrzymała do końca spotkania, mimo że Ukraińcy, a w szczególności Konoplanka, nie dawali za wygraną i wciąż naciskali.
Jednak Dnipro okazało się drużyną trochę przereklamowaną, a Lech powtórzył swój sukces z sezonu 2008/09 i ponownie zagra w fazie grupowej LE.