- Rozmawiałem z kolegami z drużyny na ten temat. Wszyscy byli zdania, że czerwona kartka to zbyt surowa kara za mój faul. Bo to wcale nie było tak, że piłkarz Sevilli byłby sam na sam. Asekurował mnie jeszcze Adam Kokoszka. Dlatego jestem bardzo smutny, że tak się to potoczyło, bo grając w dziesięciu przeciw tak dobrej drużynie, koledzy nie mieli szans utrzymać korzystnego wyniku - przyznaje obrońca Śląska, który po tym meczu jest i smutny, i dumny.
>>> Rajd Niemiec. Robert Kubica wciąż liderem, choć nie obyło się bez problemów
- Gdybyśmy do końca grali jedenastu na jedenastu, to wynik byłby inny. Ale jestem też dumny, bo pokazaliśmy futbol na europejskim poziomie. Czy gramy z Podbeskidziem, Wisłą, Bruggią czy Sevillą, nie boimy się nikogo. Trener Levy wpoił nam efektowny futbol bez strachu i to nam się bardzo podoba. Przed nami rewanż i choć szanse są bardzo małe, to nie takie cuda się zdarzały. Ale jak się nie uda, to i tak żaden z nas nie spuści głowy. Idziemy w dobrym kierunku, a mając takiego napastnika jak Marco Paixao, możemy zdziałać bardzo dużo. Dla mnie to jeden z głównych faworytów do korony króla strzelców w polskiej lidze - zakończył Dudu.