Mila docenia klasę mistrza Czarnogóry, ale uważa, że zwycięstwo w dwumeczu jest w zasięgu Śląska. - Nie ma mowy o lekceważeniu rywala, bo wiemy, co potrafią zespoły z Bałkanów, preferujące techniczny futbol. Jesteśmy też przygotowani na panujące w Podgoricy upały. Kibiców również się nie wystraszymy, choć nazywają siebie Barbarzyńcami - śmieje się rozgrywający Śląska.
Największe problemy może mieć Śląsk z linią obrony, w której doszło do dużych zmian. Do stolicy Czarnogóry nie pojechał m.in. nowy stoper Rafał Grodzicki.
- Zapewniam, że z naszą defensywą wszystko jest w najlepszym porządku. Kibice martwią się o naszą obronę, wcześniej wytykano nam, że nie ma kto strzelać goli. I co? W ostatnich dwóch latach byliśmy najskuteczniejszą drużyną w Ekstraklasie - przypomina Mila.
Przed wyjazdem do Czarnogóry władze klubu zobowiązały się do uregulowania zaległości finansowych wobec piłkarzy.
- Całym zespołem spotkaliśmy się z prezesem, który przedstawił plan spłaty zobowiązań. Został on zaakceptowany przez drużynę. Rozmawialiśmy jak biali ludzie, bez krzyków - podkreśla Mila.