"Super Express": - W finale Ligi Mistrzów Liverpool zmierzy się z Realem Madryt. Kto będzie faworytem tej potyczki?
Zlatan Alomerović (bramkarz Jagiellonii Białystok): - Trudno wskazać zdecydowanego faworyta. Chciałbym zwrócić uwagę na to, że droga obu drużyn do Paryża miała zupełnie inny przebieg. Myślę, że Liverpool, może poza pierwszą połową rewanżu z Villareal, awansował bardzo spokojnie. W efekcie „The Reds” bez większych perturbacji zameldowali się w finale. Zupełnie inaczej przebiegała droga Realu, który w drodze do finału zaprezentował charakter i ducha walki. Szczególnie rewanż z Manchesterem City miał szalony charakter. Wielu kibiców z Santiago Bernabeu wychodziło przed końcowym gwizdkiem, a dopiero w domu dowiedziało się, co stracili. Która droga okaże się zwycięska? Trudno powiedzieć. Osobiście kibicuję Jurgenowi Kloppowi, którego znam osobiście, ale myślę, że szanse obu drużyn są na zbliżonym poziomie.
Były bramkarz Dortmundu o menedżerze Liverpoolu. "Jurgen Klopp był jak..." [WYWIAD]
- Wspomniałeś o współpracy z Jurgenem Kloppem. Jaki to jest trener?
- Przede wszystkim to znakomity człowiek i świetny szef, który poszedłby za swoimi ludźmi za ogień. Jego siłą jest sztab, któremu bardzo mocno ufa. Poza tym to urodzony przywódca, ma niesamowity dar przekonywania do swojej wizji wszystkich dookoła. Od samego początku wierzył w to, co robił. Naturalnie, sam by tego nie osiągnął, ponieważ zarówno tamtą drużynę Borussii, jak i teraz w Liverpoolu tworzą znakomici piłkarze. Niemniej on nigdy nie panikował, nawet jak spotkanie nie układało się po naszej myśli przekonywał, że każdy wynik da się odwrócić. Z nim była wiara we własne możliwości, ale przede wszystkim zwracał uwagę na przewagę w każdej strefie boiska.
- Każdy wie, jakie natężenie emocjonalnie niesie za sobą finał Ligi Mistrzów. Jak to było w 2013 roku, kiedy wspólnie z Borussią Dortmund czekaliście na finał z Bayernem na Wembley?
- Był to dla nas normalny tydzień. Mikrocykl nie różnił się niczym od żadnego innego spotkania, które w tamtym czasie rozgrywaliśmy. Było to dla nas zwieńczenie bardzo intensywnego sezonu. W drużynie dało się wyczuć swoiste podekscytowanie, dlatego trener musiał tonować emocje. Nieraz na treningach dochodziło do mocniejszych starć, każdy chciał wywalczyć miejsce w „jedenastce” na finał Ligi Mistrzów. Wtedy Jurgen Klopp wykonał olbrzymią robotę w sferze mentalnej, abyśmy nie byli przemotywowani. Bardzo żałowałem, że w Londynie nie mógł zagrać kontuzjowany Mario Goetze, ale jako drużyna wierzyliśmy w to, co chcemy zagrać.
Legenda Romy przed finałem Ligi Mistrzów. Nie zgadniecie, jaki jest Carlo Ancelotti [WYWIAD]
- Carlo Ancelotti czy Jurgen Klopp. Który z nich jest lepszym szkoleniowcem?
- Obaj w sumie dziewięć razy awansowali do finału Ligi Mistrzów. Ich osiągnięcia są wybitne. Na pewno czeka nas bardzo ciekawy wieczór w Paryżu.