Koronawirus dokucza wielu niemieckim klubom, również tym grającym w europejskich pucharach. Pozytywny wynik testów w ekipie z Lipska przed jutrzejszym meczem wyjazdowym z FC Brugge miał bramkarz, Węgier Peter Gulacsi a także trener zespołu, Amerykanin Jesse Marsch. Obaj zostali odizolowani od zespołu i nie pojadą do Belgii. Klub poinformował o tym w mediach społecznościowych. Co gorsza dla klubu, nie będzie mógł jechać również drugi trener zespołu, Marco Kurth. On wprawdzie nie uzyskał pozytywnego wyniku, ale okazało się, że w jego rodzinie jest przypadek koronawirusa, dlatego został odseparowany od drużyny jako osoba kontaktowa w ramach środków ostrożności. W tej sytuacji na ławce trenerskiej ma zasiąść jutro drugi asystent trenera, Achim Beierlorzer. Dla drużyny z Saksonii jutrzejszy mecz jest bardzo ważny. W czterech poprzednich zdobyła zaledwie 1 pkt i jest ostatnia w grupie. Wyprzedzający ją FC Brugge ma 4 pkt. Wszystko wskazuje na to, że między tymi zespołami rozegra się walka o trzecie miejsce, które da możliwość gry na wiosnę w Lidze Europy. Zespół z Lipska urządza praktycznie tylko zwycięstwo, żeby wyprzedzić mistrzów Belgii. Brak bramkarza reprezentacji Węgier, Gulacsiego może być dużym osłabieniem, bo w tym sezonie wystąpił we wszystkich meczach swoje drużyny, zarówno w Bundeslidze i Lidze Mistrzów.
Marek Papszun w Legii?! Mamy odpowiedź prezesa Rakowa, jasne stanowisko