Polski bramkarz przez pierwszy kwadrans spisywał się bez zarzutu. Kontuzji doznał, gdy bronił piekielnie mocny strzał Daniego Alvesa z rzutu wolnego. Szczęsny wprawdzie złapał piłkę, ale po chwili z grymasem bólu złapał się za dłoń. Wydawało się, że uraz jest niegroźny, ale po chwili Szczęsnego na placu gry zastąpił Manuel Almunia. Okazało się, że Polak uszkodził ścięgno w palcu.
Przeczytaj, jak relacjonowaliśmy mecz
Sam się skrzywdził
- Rozmawiałem z Wojtkiem, jest wściekły, że sam sobie zrobił krzywdę. Po tym uderzeniu zgiął palec, ale już nie mógł go wyprostować. Cała sytuacja przysporzyła mi wiele nerwów i mam ogromny żal do losu - mówił w przerwie ojciec Wojtka, Maciej Szczęsny.
Po zejściu Szczęsnego na boisku nie brakowało dramaturgii. Po koniec pierwszej połowy gola na 1:0 strzelił Messi i wydawało się, że sprawa awansu jest już przesądzona.
Bezmyślny Robin Van Persie
"Kanonierzy" znów jednak się podnieśli: po samobójczym golu Busquetsa wyrównali na 1:1. Potem jednak czerwoną kartkę dostał Van Persie (druga żółta kartka za bezmyślne kopnięcie piłki po gwizdku) i Arsenal nie mógł już zagrozić Barcy. Najpierw gola strzelił Xavi, a potem kolejne trafienie dołożył Messi (z karnego), i to Barcelona cieszyła się z awansu do ćwierćfinału.
W drugim wczorajszym meczu wątpliwości nie było: Szachtar rozbił Romę 3:0 (1. mecz 3:2) i to ukraiński zespół awansował do 1/4 finału.