"Super Express": - Steaua pokazała, że Liga Mistrzów to dla Legii za wysokie progi.
Miroslav Radović: - Mimo wszystko nie i poradzilibyśmy sobie w tych rozgrywkach. Przecież od raju dzielił nas tylko krok. Niestety, w takich meczach o końcowym sukcesie decydują detale. Steaua pobiła nas doświadczeniem.
- Znów przespaliście pierwsze minuty spotkania. Klasowej drużynie takie błędy w obronie zwyczajnie nie przystoją.
- Początek był dla nas fatalny. 10 minut gry i 0:2. Byliśmy w szoku. Ale zacisnęliśmy zęby i wstaliśmy z kolan. Nikt nam nie może zarzucić, że przeszliśmy obok meczu czy zagraliśmy bez zaangażowania. Naprawdę daliśmy z siebie wszystko, ale we wtorek okazało się, że to za mało.
- Jeszcze przed przerwą trafiłeś na 1:2, Legia wróciła do gry, a na trybuny nadzieja, że może jednak straty uda się odrobić.
- Mógłbym nie trafiać już do końca sezonu, żebyśmy tylko awansowali.
- Co w przerwie powiedział wam trener Urban?
- Żebyśmy zachowali zimne głowy i się nie podpalali, bo mamy jeszcze drugą połowę i dużo czasu, by odmienić losy meczu. Dodawał, że musimy szybko grać piłką.
- Gdyby sędzia uznał gola Michała Kucharczyka, najprawdopodobniej to wy cieszylibyście się z awansu. Twoim zdaniem arbiter miał rację, odgwizdując spalonego?
- Dokładnie nie widziałem tej sytuacji. Jedni się zaklinają, że ofsajdu nie było, inni zgadzają się ze zdaniem arbitra. Teraz możemy się denerwować i zastanawiać, co by było gdyby. Ale co to da? Nawet jeśli tego spalonego nie było, to przecież sędzia nie odda nam gola.
- Po meczu cisnąłeś o ziemię koszulką Steauy i upadłeś na murawę. Jaka pierwsza myśl pojawiła się wtedy w głowie?
- Chaos, niedowierzanie i ból. Tyle lat już czekam w Legii na Ligę Mistrzów... Kiedy przychodziłem do Warszawy, graliśmy w eliminacjach z Szachtarem Donieck, ale wtedy rywale byli od nas wyraźnie lepsi. Przegraną przyjęliśmy z pokorą jak surową lekcję. Teraz było zupełnie inaczej. Na pewno nie byliśmy gorsi od Rumunów. Po pierwszym meczu w Bukareszcie byłem przekonany, że u nas postawimy kropkę nad "i". Dlatego rozczarowanie jest tak wielkie.
- Po meczu w szatni były łzy?
- Była cisza jak w grobie, bo co tu mówić...
- Po odpadnięciu w takich okolicznościach z Champions League będziecie się jeszcze potrafili cieszyć z gry w Lidze Europy?
- Tak, bo Steaua pokazała, że na dziś chyba w tych rozgrywkach jest nasze miejsce. Liga Europy to będzie święto, a zwycięstwa w Ekstraklasie są naszym obowiązkiem. Z Cracovią po prostu musimy wygrać.
Legia - Steaua 2:2
0:1 Stanciu 7. min, 0:2 Piovaccari 9. min, 1:2 Radović 27. min, 2:2 Rzeźniczak 90. min
Widzów: 23 000
Sędziował: Pedro Proenca (Portugalia)
Legia: Kuciak Ż - Bereszyński, Rzeźniczak Ż, Dossa Junior, Wawrzyniak - Kucharczyk (63. Ojamaa), Vrdoljak, Furman (75. Żyro), Radović, Kosecki - Saganowski (79. Mikita)
Steaua: Tatarusanu - Georgievski Ż, Szukała, Gardos, Latovlevici - Popa, Bourceanu Ż, Filip Ż, Stanciu Ż (59. Cristea), Tanase (72. Tatu) - Piovaccari (89. Iancu Ż)
IV runda LM
Piłkarze Legii po meczu ze Steauą
Dusan Kuciak (28 l.): Nie zasłużyliśmy, by odpaść
- Nie wiem, co się stało na początku meczu, że straciliśmy dwa gole. Takie jest życie piłkarskie. Steaua strzeliła dwie bramki, które później trudno było odrobić, bo to bardziej doświadczony zespół od Legii. Ale nie zasłużyliśmy, by odpaść. Nie cieszę się z Ligi Europy.
Jakub Wawrzyniak (30 l.): Staraliśmy się, ale nie wyszło
- Można mówić o braku koncepcji, ale na pewno nie braku sił. Na drugą połowę wychodziliśmy z nastawieniem, aby jak najszybciej strzelić gola. Bo przy wyniku 2:2 mogło się jeszcze wiele zdarzyć. Staraliśmy się, nie można nam odmówić chęci i zaangażowania.
Dominik Furman (21 l.): Znów musimy obejść się smakiem
- Przy pierwszej bramce to ja za łatwo dałem się ograć, a przy drugiej Ivica Vrdoljak niepotrzebnie stracił piłkę. Ale mogliśmy to jeszcze powstrzymać. Steaua to był zespół w naszym zasięgu. Byliśmy lepsi, dyktowaliśmy warunki, ale to oni zagrają w Lidze Mistrzów. Znów musimy obejść się smakiem.
Jakub Kosecki (23 l.): Trzeba stanąć na nogi
- Jesteśmy rozczarowani, ale trzeba szybko stanąć na nogi, bo przed nami mecz ligowy. Po raz kolejny w pierwszych minutach z naszą grą jest coś nie tak. Kibice byli z nami i myślę, że są wdzięczni za walkę.