W 68. minucie Alphonso Davies spektakularnym wejściem w pole karne i uderzeniem prawą (niby słabszą!) nogą dał Bayernowi prowadzenie. Do 88. minuty plan Bayernu wydawał się krystaliczny. Tomas Tuchel w końcówce postawił na bronienie wyniku, wprowadził Kima, Muellera i Choupo-Motinga, menedżer FCB ściągnął już nawet Harry'ego Kane'a. I nagle wszystko się załamało...
Bayern już to miał
Broniący wręcz perfekcyjnie Manuel Neuer w 88. minucie popełnił prosty błąd, wypuszczając piłkę z rąk po strzale Viniciusa. Z dobitką pierwszy był Joselu (i to była najlepsza zmiana tego spotkania) i było 1:1. Real wrócił na dobre tory, a blisko tego był tuż po golu Daviesa, ale Szymon Marciniak musiał anulować to trafienie, bowiem wcześniej Nacho faulował Joshuę Kimmicha.
Kolejne zamieszanie po stałym fragmencie gry okazało się już nokautujące zdezorientowanych Bawarczyków. Niespodziewanie to Antonio Rudiger został z lewej strony pola karnego i - jak później zweryfikował VAR - nie był na spalonym. Niemiec zagrał bardzo mocną piłkę do Joselu, który zdążył ułożyć ciało pod strzał z pierwszej piłki. Chwilę jednak polski sędzia potrzymał Real w niepewności, zanim w pierwszej minucie doliczonego czasu gry uznał to trafienie.
Czy Marciniak popełnił błąd?
Real Madryt znów dokonał rzeczy spektakularnej. W trzy minuty odwrócił wynik z 0:1 na 2:1 na swoją korzyść. Tak jak dwa lata temu, gdy Rodrygo w doliczonym czasie gry sprawił, że Real wrócił z niebytu, pokonał Manchester City i awansował do finału Ligi Mistrzów.
W ostatnich sekundach rywalizacji Hiszpanie mogli pokpić sprawę. Była już TRZYNASTA minuta doliczonego czasu gry. Długie zagranie w pole karne Realu Madryt, wielkie zamieszanie, które przerwał Marciniak. A po gwizdku polskiego sędziego rozpoczęła się debata pt. Czy był na spalonym Matthijs De Ligt? Tuż po podaniu w kierunku De Ligta i Pavlovicia... do siatki trafił właśnie holenderski stoper. Ten gol nie mógł zostać uznany, bowiem uderzenie było już po gwizdku. Akcja, zdaniem wielu ekspertów, została niepotrzebnie przerwana. Marciniak nie dał akcji dokończyć, przerwał ją tuż przed strzałem De Ligta. W szał wpadł Tuchel oraz cała ławka rezerwowych Bayernu...
I choć Die Roten po tej sytuacji jeszcze szukali wyrównującego gola, to do dogrywki nie udało im się już doprowadzić. Real Madryt pokonał Bayern Monachium 2:1 i 1 czerwca zagra na Wembley wielki finał Champions League z Borussią Dortmund.