„Super Express”: - W niedzielny wieczór Polacy pożegnali się z mundialem. Podsumuje pan w paru słowach nasz występ?
Paweł Kryszałowicz: - Powiem trochę przekornie: dziwnym jesteśmy narodem. Krytykujemy, gdy awansujemy dalej, a cieszymy się, gdy odpadamy... Fala krytyki, która rozlała się po spotkaniu z Argentyną, przecież dającym wyjście z grupy, była czymś niesłychanym. Najgorsze, że również z udziałem wielu moich „kolegów po fachu”... Tak, chciałbym, żeby styl w każdym spotkaniu Polaków wyglądał tak, jak przeciwko „Trójkolorowym”. Ale nie zawsze da się to pogodzić ze skuteczną walką o awans. Gdybyśmy zmienili kolejność meczów grupowych: najpierw porażka z Argentyną, a na koniec wygrana z Arabią Saudyjską i awans, pewnie patrzylibyśmy na wszystko zupełnie inaczej... Więc ja się cieszę przede wszystkim z tego, że w ogóle mieliśmy okazję zagrać przeciwko Francuzom. Wiele świetnych zespołów wyjechało z Kataru przed nami.
- Widział pan w meczu z Francją jakieś zarzewie tego, że możemy grać lepiej?
- Graliśmy fajnie; graliśmy super. Tak, różnych słów można użyć, natomiast – wracając do tego, że w piłce najważniejszy jest wynik – ostatecznie przegraliśmy. Jedziemy do domu, koniec!
- Żadnych pozytywów?!
- Aż tak źle nie jest. Zagrało w tej imprezie kilku młodych chłopców; pokazali się z niezłej strony, zebrali bezcenne doświadczenie. To ważne, bo nie mam wątpliwości, że dla kilku starszych zawodników ten mundial to koniec ich reprezentacyjnej kariery. Kamil Glik, może Kamil Grosicki, pewnie także zasłużony dla reprezentacji Grzegorz Krychowiak też już ją skończy... O prawo gry w kolejnym wielkim turnieju będą już grali inni: młodsi, lepsi...
- Lepsi?
- Potencjał jest duży. Myślę, że wielu polskich kibiców – łącznie ze mną – było w szoku, widząc naszą grę i Francuzów momentami wybijających piłkę w aut. Powtórzę: wyszliśmy z grupy może mało efektownie, ale zawodnikom i trenerowi należą się gratulacje za awans, a teraz także za spotkanie z „Trójkolorowymi”.
- Zaklął pan, gdy Piotr Zieliński zmarnował „setkę” w pierwszej połowie?
- To był bez wątpienia kluczowy moment. Gdyby zdobył gola, mecz mógł się zupełnie inaczej ułożyć. Zawodnik tej klasy po prostu musi to wykorzystać! Ma wystarczające umiejętości, by taką akcję zakończyć golem.