Jacek Gmoch

i

Autor: MIECZYSŁAW WŁODARSKI / REPORTER Jacek Gmoch

Rozmowa SE

Jacek Gmoch o polskich kandydatach na selekcjonera. Tylko jeden z nich ma autorytet. Mocne słowa o okresie korupcji

2022-12-22 9:01

Współtwórca sukcesów piłkarskiej reprezentacji Polski w latach 70. ub.w. Jacek Gmoch z uwagą śledził mundial w Katarze. Wiele prognoz znakomitego trenera się sprawdziło. W rozmowie z Super Expressem Gmoch ocenił turniej, a jednocześnie odniósł się do kwestii selekcjonera reprezentacji Polski. – Poza Adamem Nawałką nie ma dzisiaj innego kandydata na polskim rynku – mówi Gmoch.

Super Express: Przed mundialem jako faworyta wymieniał pan Argentynę, więc chyba nie ma zaskoczenia co do końcowych rozstrzygnięć?

Jacek Gmoch: – Zaskoczeniem dla mnie i chyba wszystkich był ich przegrany pierwszy mecz z Arabią Saudyjską. To był kubeł zimnej wody na rozgrzane głowy i zmotywował ich do tego, żeby nie robić głupot na boisku. W następnych meczach drużyna pokazywała czego chce, a w finale w rzutach karnych pokazali, że są przygotowani i na taką ewentualność rozstrzygnięcia. Wcześniej był w Argentynie problem Leo Messiego, ale kiedy trener Scaloni zdołał wreszcie zbudować drużynę wokół niego, a reszta piłkarzy zaakceptowała jego liderowanie, to okazało się, że w wieku zaawansowanym piłkarsko potrafił fantastycznie wypełnić zadanie i jest on zjawiskiem.

- Czy pod względem sportowym mundial rozgrywany w nietypowej porze roku się obronił?

- Tak. Strona sportowa przykryła wszystko o czym mówiło się przed mundialem – sposób wyboru gospodarza imprezy, wykorzystywanie robotników. Przy czym FIFA jest podatna na różne manipulacje i wybory. Jest to bardziej polityczna organizacja do kupienia niż stricte sportowa. Zresztą takich nie ma, bo z kolei Igrzyska Olimpijskie stały się wielką komercją. Pora rozgrywania mundialu okazała się nie taka zła, jeśli chodzi o przygotowanie do imprezy, ale nie było czasu na wyrobienie automatyzmów w grze przez trenerów. Może poza Francją, wyróżniającą się dobrymi stałymi fragmentami gry. Padł fetysz czasu posiadania piłki, bo nie to decydowało o wyniku. Znaleziono antidotum na to w postaci świetnie zorganizowanej obrony, szczególnie pressingu. Świetna defensywa, stałe fragmenty gry i kontratak okazały się decydującymi elementami. Najlepszym przykładem było Maroko.

Cezary Kucharski obnaża grę reprezentacji Polski. Prymitywny styl i strach, mocne słowa o standardach Michniewicza

- Spytam o reprezentację Polski. Podobała się panu jej gra?

- Przepraszam, ale nie chciałbym i nie będę oceniał występu Polaków. Wie pan czemu? Na własnej skórze odczułem kiedyś ingerencję ludzi spoza sportu, oceniających występ drużyny na mundialu, dlatego nie chcę uczestniczyć w tej kotłowaninie, która jest obecnie wokół reprezentacji. Wracają u mnie emocje z czasów, gdy ja ją prowadziłem.

- Ale polska piłka jest ważnym momencie i pana głos na pewno się przyda. Ważą się losy selekcjonera Michniewicza. Powinien pozostać, czy potrzebny jest nowy - z Polski czy z zagranicy?

– Nie wiem. Polskiemu trenerowi jest bardzo trudno, bo nie może zaimponować piłkarzom, a najwyżej może się z nimi zaprzyjaźnić. Ostatnim, który mógł zaimponować był Adam Nawałka, bo sam z powodzeniem grał w mistrzostwach. Dodał do tego swoją koncepcję pracy i to zaskoczyło, również dlatego, że miał autorytet. Bardzo trudno jest polskiemu szkoleniowcowi, który gra w czwartej albo piątej lidze – bo tak trzeba sklasyfikować naszą ligę w Europie – zaimponować kadrowiczom. Poza Nawałką nie ma dzisiaj innego kandydata na polskim rynku. Korupcja przyczyniła się zniszczenia pokolenia trenerów w Polsce. Nie winię za to Michniewicza ani innych trenerów. Miałem wówczas kontakty ze środowiskiem piłkarskim w Polsce i wiem, że jeśli trener nie był w układzie stworzonym przez działaczy, to pozostawał bez pracy.

- Wśród kandydatów pojawia się nazwisko Roberto Martineza ostatnio pracującego z Belgią...

- Miał dobrą populację piłkarzy w Belgii , ale gdy zaczęła się kruszyć, to było gorzej. Myślałem, że skorzysta z kilku piłkarzy Brugii, którzy grają dobrze w Europie, ale ostatecznie w meczach mundialu postawił na „starych” . Ale jeśli pyta mnie pan o Martineza w kontekście naszej reprezentacji, to na pewno autorytet będzie miał, skoro z Belgia wspiął się na I. miejsce w rankingu FIFA i zdobył medal na poprzednim mundialu.

- Jak pan odebrał fakt, że Szymon Marciniak sędziował finał mundialu?

- Jest to wielkie wyróżnienie godne zauważenia i podkreślenia. Polacy po wielu latach i bieganiu jako sędziowie liniowi, teraz stanowili ekipę z arbitrem głównym włącznie. Ale chciałbym odnieść do sędziowania w całym turnieju.

- Podobało się panu czy nie?

- Mając w pamięci mistrzostwa w Azji w 2002 roku, podejrzewałem, że sędziowie będą mieli większy wpływ na wynik w negatywnym znaczeniu. Zresztą prawie na każdych mistrzostwach zdarzał się jakiś skandal sędziowski. Tu nie było skandalu, a błędy wynikały ze słabości niektórych sędziów, spoza Europy. Uważam, że wpływ na dobór arbitrów i poziom sędziowania miało to, co się działo przed mistrzostwami. Kilka skandali związanych z wyborem Kataru na organizatora, z niewolniczym wręcz wykorzystywaniem robotników i wokół innych spraw społecznych sprawiły, że FIFA nie mogła sobie pozwolić na żaden kolejny skandal. FIFA wraz z organizatorami zadbali, żeby sędziowanie nie było „robieniem wyników” i tego nie było, bo żadna drużyna nie została załatwiona w ten sposób.

Obrońca reprezentacji Francji podpadł nie tylko trenerowi. Przekazywał informacje, stracił zaufanie kolegów

Sonda
Czy Czesław Michniewicz nadal powinien być selekcjonerem reprezentacji Polski?
Najnowsze