Leo Messi, Julian Alvarez

i

Autor: AP PHOTO Leo Messi, Julian Alvarez

MŚ 2022

Leo Messi zapewni Argentynie tytuł? Guillermo Barros Schelotto przed finałem mundialu z Francją [TYLKO U NAS]

2022-12-15 14:57

W finale mistrzostw świata Argentyna zmierzy się z Francją. Były kadrowicz, a obecnie trener Paragwaju Guillermo Barros Schelotto w rozmowie z naszym portalem przyznaje, że Leo Messi sięgnie z drużyną po puchar świata.

„Super Express”: - Czy mecz z Chorwacją był najlepszym występem Argentyny na tym mundialu?

Guillermo Barros Schelotto: - Myślę, że tak. Przeciwko Chorwatom widzieliśmy najlepszą wersję Argentyny od wielu meczów. Zespół atakował z olbrzymią pasją, cały czas parł do przodu, chcąc strzelić jak najwięcej goli. Już do przerwy prowadziliśmy dwiema bramkami, a mogło być jeszcze wyżej. „Albicelestes” w zasadzie odebrali drużynie z Bałkanów piłkę i uznali, że sami będą grali kreowali akcje. Mówiąc krótko, wybili Chorwatom grę w piłkę z głowy. Oczywiście, trzeba także dodać, że nasi rywale nie wyglądali tak dobrze jak przeciwko Brazylii. Wydaje mi się jednak, że to nasz środek pola zneutralizował najmocniejsze punkty rywala. Bardzo ważną rolę w tym sukcesie odegrał Messi, który tym razem częściej cofał się, aby rozegrać akcję. Jego atutem jest to, że potrafi swój potencjał w całości oddać drużynie i dopasować się do jej aktualnych potrzeb. Dlatego jest w tej chwili najlepszy.

- Czy Messi może dogonić Diego Maradonę i sięgnąć po upragniony tytuł?

- Na pewno do niego się zbliżył. Akcja, po której Argentyna strzeliła trzeciego gola wzięła się od tego niesamowitego rajdu Lionela przez pół boiska. Mi osobiście przypomniał się rajd Diego z meczu przeciwko Anglii z 1986 roku. W tej sytuacji Leo także z łatwością minął kilku rywali i wyłożył piłkę Alvarezowi.

- Czyli do pełni sukcesu brakuje mu już tylko mistrzostwa świata?

- Zdecydowanie tak i mam wrażenie, że nie tylko w Argentynie, ale również na świecie wielu kibiców czeka na ten sukces zawodnika PSG. My bardzo czekamy na taki sukces, ponad 30 lat. Wychowaliśmy się na wielkich drużynach z Mario Kempesem, Diego Maradoną. Głęboko wierzę, że w niedzielę do tego grona dołączy właśnie Leo, który ciężko pracował na swój obecny status. Grałem wspólnie z Diego Maradoną w ostatnim sezonie jego kariery, kiedy zdecydował się na powrót do Argentyny. Wspólnie występowaliśmy w Boca Juniors Buenos Aires. Był to dla mnie wyjątkowy moment. Jako dziecko wzorowałem się na nim, był moją inspiracją, dawał mi mnóstwo radości, wspólnie z kolegami świętowaliśmy tytuł mistrzów świata z 1986 roku. Nagle mój idol stał się moim kolegą z szatni. Było to dla mnie coś niezwykłego, a jednocześnie z bliska mogłem oglądać jego geniusz, jego niesamowite zagrania. Dzisiaj, patrząc na Messiego, mogę powiedzieć dokładnie to samo. Uważam, że to geniusz piłkarski na miarę boskiego Diego.

- Ma pan na myśli jego możliwości?

- Talent to jedno, ale także cechy przywódcze, to jak dba o drużynę. Przyznam, że jeszcze nigdy nie widziałem takiej wersji Messiego. Zawodnika, który bierze odpowiedzialność za drużynę. Owszem, to, że ma niezwykłe umiejętności to wie każdy, ale to, jak mentalnie buduje kolegów na boisku, jaki jest jego wpływ na zespół. Mówiąc, że Argentyna z Messim zyskuje bardzo wiele, mówię nie tylko o typowo piłkarskich możliwościach, ale także o jego wpływie na kolegów z zespołu, tym jak im podpowiada. Mam czasami wrażenie, że pełni on funkcję grającego szkoleniowca, jest przedłużeniem ręki Scaloniego na placu gry.

- Czy to jest najlepsza drużyna Argentyny od wielu lat?

- Zdecydowanie tak. Oczywiście, na poprzednich mistrzostwach mieliśmy świetnych zawodników, jak Aguero, Crespo, Ayala, czy Veron. Tutaj jednak szkoleniowcowi udało się zbudować prawdziwy zespół, w którym każdy pracuje dla drużyny, jest w stanie zrezygnować z własnego ego i to procentuje. Przed rokiem po wielu latach wygraliśmy Copa America, a teraz jesteśmy w finale mistrzostw świata. Powiem więcej, widzę w tym zespole potencjał na miarę drużyn z lat 1986, czy 1978. Myślę, że olbrzymie możliwości miała także ekipa z 1998 roku, ale tam właśnie przez konflikty wewnątrz zespołu, nieporozumienia z trenerem nie udało się osiągnąć sukcesu. Obecna drużyna narodowa Argentyny jest w stanie zdominować każdego. Tak było chociażby n tym mundialu z Holandią, wspomnianą Chorwacją, tak było w meczach towarzyskich z Włochami, Hiszpanią, czy przed rokiem z Brazylią. W każdym spotkaniu po prostu gramy swoje, uwydatniamy w pełni swój potencjał. Przecież przyjeżdżając na mundial mieliśmy serię 35 meczów bez porażki i gdyby nie wpadka z Arabią Saudyjską byłaby ona jeszcze dłuższa.

- Wspomniany mecz z Arabią, czy ćwierćfinałowa potyczka z Holandią pokazują jednak, że Argentyna potrafi stracić kontrolę nad meczem.

- Owszem, ale zarówno przegrana z Arabią jak i remis z Holandią miały podobny przebieg. W obu spotkaniach kontrolowaliśmy mecz i to chyba uśpiło zespół. Rywale przeprowadzili dwie akcje, które przyniosły im bramki. Na pewno nad tym trzeba pracować, aby ta koncentracja cały czas była na najwyższym poziomie, ale takie błędy zdarzały się i zdarzają najlepszym.

- W ilu procentach sukces ten jest zasługą piłkarzy, a w ilu Lionela Scaloniego?

- Raz jeszcze powtórzę, to sukces całego zespołu, piłkarzy, trenera, jego asystentów. Oczywiście, bez Scaloniego nie byłoby to możliwe. W Argentynie od zawsze była presja na wynik i styl. Jako zespół musieliśmy grać bardzo efektownie, a przy okazji zgarniać kolejne trofea. Ewentualne wygrane przy słabym stylu były odbierane negatywnie, więcej mówiło się o słabej grze niż wyniku. Dużo zmienił Leo Scaloni, który przede wszystkim wprowadził mnóstwo spokoju w samą drużynę. On zawsze powtarzał, że jesteśmy lepsi od rywali i udowodnimy to na przestrzeni 90 minut. Potrafił wyłączyć zespół od tej ulicznej wrzawy i oczekiwań tłumu. Wydaje mi się, że musi mieć znakomite relacje z piłkarzami, a oni mu zaufali.

- Czy Argentyna jest obecnie najbardziej grającą „po europejsku” drużyną z Ameryki Południowej?

- Na pewno w defensywie i środku pola gramy twardo i nieustępliwie. Oczywiście, jeżeli spojrzy się w przeszłość, to nie brakowało nam twardo grających zawodników, jak Mascherano, Demichelis, Samuel, czy Ayala, ale jak już mówiłem, na tym turnieju wszyscy grają dla drużyny, zdają sobie sprawę, że to zespół jest najważniejszy. Każdy jest w stanie schować własne ego do kieszeni, aby wszyscy mogli świętować sukces.

- Jak ważną rolę w zespole odgrywa Rodrigo de Paul? Niedawno w jednym z felietonów przeczytałem, że to unowocześniona i lepsza technicznie wersja Gennaro Gattuso.

- Scaloni ma to do siebie, że potrafi przekonać do swojej wizji każdego zawodnika. Po prostu na każdy mecz wyznacza konkretne zadania swoim piłkarzom. Tak jest z de Paulem, ale tak samo jest chociażby z Romero, czy Otamendim. Rodrigo ma jedno proste zadanie, chronić i asekurować Messiego i świetnie wywiązuje się z tego zadania. Moim zdaniem to obecnie jeden z najlepszych środkowych pomocników na świecie, który nie tylko gra twardo, ale także potrafi piłkę rozegrać, rzucić prostopadłe podanie.

- W finale Argentyna zmierzy się z Francją. Patrząc przez pryzmat całego turnieju wydaje się, że czeka nas „kosmiczny mecz”.

- Mimo wszystko uważam, że faworytami w tym spotkaniu będą Argentyńczycy. Jak już wspomniałem „Albicelestes” potrafili zdominować każdego przeciwnika, odbierając mu wszelkie atuty. Natomiast Francuzi w wielu spotkaniach mieli przestoje. Tak było chociażby w pierwszej połowie z Polską, czy w drugiej połowie meczu z Anglią. Tak było przez dłuższy czas w meczu z Marokiem.

- Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że Francuzi wjechali do finału na plecach Kyliana Mbappe.

- W spotkaniu z Marokiem koledzy dobijali jego strzały, które finalnie dały im awans, ale długimi momentami Mbappe potrafił zniknąć, być zneutralizowany, jak chociażby w spotkaniu przeciwko Anglii, w którym tak naprawdę nie stworzył żadnego zagrożenia pod bramką Pickforda. Oczywiście, to świetny zawodnik, wielka przyszłość przed nim, ale myślę, że na tym turnieju lepiej wygląda Messi. Naturalnie, musimy uważać na siłę ofensywną Francji, która jest wielka, ale na tych mistrzostwach obrońcy tytułu mieli sporo słabszych momentów. Wierzę, że zdołamy je wykorzystać.

Sonda
Czy Francja wygra z Argentyną? [MŚ 2022]
Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze