Polska po raz pierwszy po 36 latach wyszła z grupy na MŚ. - Fajne uczucie. Ja jeszcze nie żyłem, kiedy ostatni raz wyszliśmy z grupy na mundialu. Fajnie jest być częścią tej nowej historii reprezentacji Polski – mówi Wojciech Szczęsny.
- Jak wyczułeś Messiego przy karnym?
- Analizowałem troszkę jego rzuty karne. Do tej pory spotkaliśmy się na boisku raz, miał rzut karny i go wykorzystał. To teraz mamy remis.
- Jak długo go analizowałeś?
- Dzień przed meczem oglądałem kilkanaście strzałów trzech zawodników Argentyny, którzy strzelają karne. Nie zapisuję sobie tego, ale analizuję, w jaki sposób podbiegają do piłki, w jakim momencie, jak strzelają. Są rzuty karne bez presji, są z presją to też dużo zmienia.
- Widziałeś po Messim, że czuje presję?
- Jak już schodzimy na techniczny punkt widzenia, to Messi ma dwa sposoby nabiegania na rzut karny. Jeden z patrzeniem na bramkarza, bardzo powoli, a drugi szybszy. Przy tym szybszym jest o tyle łatwiej, że zdecydowaną większość rzutów karnych strzela w lewy górny róg bramki. Jak widziałem, że już się zatrzymuje, to postanowiłem, że rzucę się tam, gdzie strzela najczęściej. I tyle.
- Ten karny to taki mocno wątpliwy...
- Jak mam bronić, to niech gwiżdżą (śmiech).
- Lubisz takie mecze, kiedy tak często jesteś pod prądem?
- Nie. Już jestem za stary na to i wszystko mnie boli. Wolę, kiedy nic się nie dzieje. Ale akceptuję, że graliśmy z zespołem, który nie jest na naszym poziomie. Nie da się grać zupełnie na zero z tyłu i nie pozwolić przeciwnikowi na tworzenie sobie sytuacji bramkowych. Czasami trzeba, żeby bramkarz był w formie. Tym razem na szczęście trafiło na dobrego Szczęsnego.
- To twoja życiowa forma?
- Na wielkim turnieju na pewno tak.
- Piotr Zieliński mówił, że koledzy muszą zrobić dla ciebie zrzutkę na coś wyjątkowego.
- Nie mam nic przeciwko. Im więcej, tym lepiej (śmiech).
- Szkoda tej straconej bramki tuż po rozpoczęciu drugiej połowy...
- Bardzo niefajna bramka. Wiedzieliśmy, jaki jest wynik drugiego spotkania i chcieliśmy jak najdłużej to zero z tyłu zachować. Najchętniej do 90 minuty, ale stracenie takiej bramki troszkę podcina skrzydła i zabiera pewność siebie. Niefajnie. Uważam, że ja też przy tej bramce mogłem się troszkę lepiej zachować, ale no trudno.
- Czy ta kiwka z Di Marią w polu karnym to był rewanż za próbę strzelenia gola z rzutu rożnego?
- Tak. Nie spodziewałem się po nim tego kompletnie. Niech w Juventusie zacznie tak strzelać. Niefajne byłoby to uczucie, gdyby kolega z klubu strzelił mi gola z rzutu rożnego.