Jak to przy El Clasico bywa, kontrowersji nie brakowało. Wszyscy sympatyzujący z „Królewskimi” są wściekli po tym meczu. Nazwisko sędziego – Undiano Mallenco – stało się dla nich synonimem oszustwa i sprzyjania Barcelonie. Chodzi oczywiście o sytuację z drugiej połowy, kiedy w polu karnym faulowany był Cristiano Ronaldo, ale arbiter kazał grać dalej.
Zobacz koniecznie: Bramki i skrót meczu Gran Derbi
– Powinny być dwa karne dla nas, za faul Mascherano na Cristiano i wcześniej, za rękę Adriano – pieklił się Sergio Ramos, kapitan Realu. – Tu zawsze zdarza się to samo. A jak ktoś ma wątpliwości co do dwóch karnych dla nas, to niech sobie obejrzy powtórkę! – dodawał równie wściekły Marcelo.
Piłkarze Barcelony tylko się uśmiechali, słysząc narzekania rywali. – To nic nowego. Przecież oni każdą porażkę z nami zrzucają na arbitrów – złośliwie skomentował Sergio Busquets, pomocnik „Dumy Katalonii”
Przeczytaj również: Koszmar Przemysława Tytonia. Uderzył w słupek i stracił przytomność [WIDEO]
. Dwaj najwięksi gwiazdorzy, CR7 i Leo Messi, tym razem nie zagrali superzawodów, znajdując się w cieniu Neymara. Brazylijczyk w pierwszej połowie strzelił na 1:0, a później obsłużył Alexisa Sancheza, który cudownym lobem rozstrzygnął mecz. Hiszpańskie media porównały debiuty dwóch nowych gwiazd swoich zespołów, Neymara i Garetha Bale’a. Walijczyk znalazł się w głębokim cieniu Brazylijczyka, nie stanowiąc żadnego zagrożenia dla Barcelony.