- Oddaliłem się od Barcelony na 6 tysięcy kilometrów i prosiłem zarząd, aby dał mi spokój. Podkreślałem, że potrzebuję odpoczynku, zapewniano mnie, że to jest zrozumiałe. Słowa jednak nie dotrzymano - stwierdził hiszpański szkoleniowiec, który sugerował, że w czasie jego rocznego pobytu w Nowym Jorku działacze "Dumy Katalonii" namawiali go do powrotu do klubu.
Zdaniem Guardioli klub zarzucał mu później, że ten odwrócił się plecami do Barcelony. Zarząd miał ponoć mieć nawet pretensje o to, że Pep nie spotykał się częściej z Vilanovą, kiedy ten przebywał w Nowym Jorku na rehabilitacji po operacji nowotworu ślinianki.
Przeczytaj koniecznie: Oficjalnie: Illarramendi piłkarzem Realu Madryt, kosztował ponad 38 mln euro
- Granica została przekroczona zbyt wiele razy. Wykorzystano chorobę Tito do tego, aby mnie skrzywdzić. Tego nigdy nie zapomnę. Jeśli nie widywałem się z Tito częściej, to tylko dlatego, że nie było takiej możliwości, a nie dlatego, że nie chciałem. To wszystko jest naprawdę w bardzo złym guście, nie spodziewałem się czegoś takiego - zakończył Guardiola.