Suarez kosztował Barcelonę aż 81 mln euro, co jest czwartym co do wysokości transferem w historii futbolu. Urugwajczyk zacznie jednak przygodę z katalońskim klubem dopiero 26 października, gdy skończy mu się 4-miesięczna kara za ugryzienie Włocha Chielliniego. Przez to opuści 12 spotkań Barcelony (9 w lidze i 3 w Lidze Mistrzów). W tym czasie nie może trenować z zespołem, nie ma prawa wstępu na żadne boisko piłkarskie nawet jako kibic, nie może się też pojawiać w kampaniach reklamowych nowego klubu. Może za to trenować sam, nie ma też zakazu udzielania wywiadów ani komentowania wydarzeń piłkarskich na portalach społecznościowych.
Zobacz również: Tak internauci skomentowali transfer Luisa Suareza [MEMY]
Dla Liverpoolu w 133 ligowych meczach Suarez strzelił 82 gole, a w ostatnim sezonie został wybrany na najlepszego piłkarza Premier League. Do Barcelony trafia w szczytowym momencie kariery. Żeby transfer stał się możliwy, Urugwajczyk musiał podpisać klauzulę "antyugryzieniową". Jako że już trzy razy w ten sposób zaatakował rywali, to na papierze musiał się zadeklarować, że to się nie powtórzy. Jeśli złamie zasadę, słono zapłaci.
Wcześniej Suarezem interesował się Real Madryt, ale na przeszkodzie stanął podobno Cristiano Ronaldo, któremu nie podobał się pomysł sprowadzenia nowej "dziewiątki". Z kolei na korzyść Barcelony przeważył fakt, że żona Suareza ma rodzinę w Katalonii i kiedyś już tam mieszkała. Choć kwota wydana na Urugwajczyka jest ogromna, to Barcelona nie musiała się zapożyczać. Większą część transferu pokryła ze sprzedaży Alexisa Sancheza do Arsenalu (42,5 mln euro) i Cesca Fabregasa do Chelsea (33 mln euro).
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail