Kłopoty finansowe Barcelony nie są tajemnicą. Klub ze stolicy Katalonii od dłuższego czasu musi popisywać się kreatywną księgowością, by w dalszym ciągu pozostawać konkurencyjną drużyną na boisku bez powiększania długu. Wielokrotnie z Camp Nou dochodziły wieści o postawie piłkarzy, którzy zgadzali się na obniżkę pensji, aby pomóc działaczom. Ci mieli w ostatnim czasie poprosić o to nowych zawodników sprowadzonych do Barcelony latem zeszłego roku. W tym gronie jest m.in. Robert Lewandowski, jednak odpowiedź piłkarzy była stanowcza i nie po myśli klubu. Przynajmniej tak twierdzi Toni Juanmarti z "Relevo".
Robert Lewandowski postawił się Barcelonie?! Klub Polaka znalazł się pod ścianą
Dziennikarz przekazał, że Barcelona zaproponowała obniżkę pensji m.in. ze względu na modernizację Camp Nou i tymczasowe przenosiny na mniejszy stadion, co oznacza mniejsze wpływy z dni meczowych. Niektórzy piłkarze mieli mieć tylko odroczone wypłaty części pieniędzy, które trafiłyby do nich w momencie poprawy sytuacji. Ta propozycja spotkała się jednak ze sprzeciwem zawodników sprowadzonych latem. Wówczas do "Dumy Katalonii" trafili Lewandowski, Raphinha, Jules Kounde, Franck Kessie, Andreas Christensen, Marcos Alonso i Pablo Torre.
Juanmarti nie podał konkretnych nazwisk, ale grono jest dość wąskie. Ze środowiska tych piłkarzy dotarły głosy, że nie widzą oni sensu w obniżce pensji. Ich zdaniem klub podpisał kontrakty w momencie, w którym był świadomy sytuacji finansowej i przystał na konkretne warunki. Gdyby okazało się, że jednym z "buntowników" jest Lewandowski, jego krytyka w Barcelonie mogłaby wejść na kolejny poziom. W ostatnim czasie 34-letni napastnik nie ma lekko w związku ze słabszą formą.